Głównym bohaterem jest pan Tomasz, człowiek wykształcony, wesoły, pedantyczny, dystyngowany. Mężczyzna każdego dnia od przeszło trzydziestu lat przemierzał drogę łączącą plac Krasińskich z ulicą Senatorską. Bohater lubił dobrą zabawę, spotkania towarzyskie. Bywał w teatrze i w operze. Był zabawnym i miłym człowiekiem. Bardzo lubił kobiety, wielokrotnie próbowano go swatać, on jednak wolał życie wiecznie młodego kawalera, który lubił poznawać coraz to nowe kobiety. Upływające lata i powolna utrata atrakcyjności zmuszała pana Tomasza do coraz to usilniejszego poszukiwania małżonki. Gdy zdecydował się na ożenek skrupulatnie zaczął się do tego przygotowywać. Kolekcjonował dzieła sztuki, stwarzając w domu małą galerię. Uwielbiał muzykę i sztukę. Jednak los nie sprzyjał panu Tomaszowi i wciąż żył samotnie, opływając w coraz to droższe i znamienitsze dobra.
Bohater nienawidził dźwięku katarynek i kataryniarzy. Wydał nawet zakaz wpuszczania ich na podwórze kamienicy, w której mieszkał. Pewnego dnia pan Tomasz, pracując przy swoim biurku, spostrzegł małą dziewczynkę wpatrującą się prosto w słońce, jednak nie od razu zdał sobie sprawę, że dziewczynka jest niewidoma. Wnikliwa obserwacja dała mu jednak do zrozumienia, że dziewczynka w rzeczywistości nie widzi i właśnie dlatego wpatrywanie się prosto w słonce nie czyni krzywdy jej oczom. Była to smutna i zamyślona dziewczynka. Całymi dniami przesiadywała pod oknem wystawiając buzię na promienie słoneczne. Pan Tomasz dostrzegł jej nieszczęście i rozpacz. Dziewczynka bowiem nie była niewidoma od urodzenia. Straciła wzrok w wyniku ciężkiej choroby, jak miała sześć lat. Wcześniej była żywym, radosnym i pogodnym dzieckiem. Jednak przeprowadzka do cichej kamienicy wywołała u dziewczynki rozpacz i ogrom żalu. Dziewczynka stała się smutna, rozgoryczona i nieszczęśliwa. Pewnego dnia zaabsorbowany pracą pan Tomasz zapomniał upomnieć stróża o niewpuszczaniu kataryniarzy na podwórko. Jakież wielkie było jego zdziwienie kiedy zauważył, wychylając się przez okno i chcąc zwymyślać kataryniarza, że jego niewidoma mała sąsiadka była wesoła i rozbawiona, tańczyła w swoim mieszkanku. Okazało się, że dziewczynka tańczy do muzyki katarynki, która pojawiła się na podwórzu wbrew zakazowi wydanemu przez pana Tomasza. Dotarło do niego, że w swym smutnym życiu dziewczynka odnalazła odrobinkę radości. Mecenas zaniechał swojego ataku i odwołał zakaz, nawet płacił ludziom, by sprowadzali kataryniarzy na podwórze, by sprawić dziewczynce radość, podarować odrobinę szczęścia. Postanowił również zasięgnąć opinii lekarzy okulistów, by spróbować pomóc dziewczynce w walce z chorobą. Bardzo chciał uszczęśliwić biedne dziecko i przywrócić mu wzrok. Zrozumiał, że już wcześniej powinien zająć się pomocą dla małej niewidomej sąsiadki.
Postępowanie mecenasa było szlachetne, okazał się bowiem dobrym i wrażliwym na krzywdę innych człowiekiem. Współczuł dziewczynce i próbował jej pomóc. Nie pozostał obojętny wobec jej dramatu i nieszczęścia.
W noweli „Katarynka” autor poruszył problem niesienia pomocy pokrzywdzonym przez los. Wśród nas żyje bowiem wielu ludzi, którzy potrzebują naszej pomocy, tacy, którzy sami sobie nie poradzą, żyjąc w trudnych warunkach, nie mając na leczenie czy nawet na zaspokojenie podstawowych potrzeb.