Riki-Tiki-Tavi jest jednym z głównych bohaterów książki R. Kiplinga pt: „Księga dżungli”.
„Był to mangust, czyli ichneumon, z sierści i kształtu ogona podobny nieco do małego kociaka, natomiast z głowy i z obyczajów zupełnie przypominający łasicę. Miał czerwone ślepki i takiegoż koloru koniuszek wiecznie ruchliwego noska. Umiał skrobać się każdą nóżką, w każdą część ciała. Umiał też nastroszyć sierść w ogonie, nadając temuż wygląd szczoteczki do szorowania butelek”.
Ichneumon trafił do ludzi, którzy odratowali i przygarnęli go po powodzi, która nawiedziła jego rodzinny wzgórek, na którym mieszkał z rodzicami.
Riki-Tiki był bardzo ciekawy, wszystkim się interesował, zaglądał do każdego kąta. „Przez cały dzień czynił wyprawy odkrywcze po całym domu. To omal nie utopił się w cebrzyku, to znów wetknął nosek do atramentu, sparzył się cygarem, wlazłszy dużemu człowiekowi na kolana”. Ciągle gdzieś biegał i szukał coraz to nowszych, ciekawszych rzeczy. Szybko przyzwyczaił się do nowego otoczenia i polubił swoich nowych opiekunów. Często bawił się z ich maleńkim synkiem, Teodorkiem, strzegł go jak oka w głowie. Czuł się odpowiedzialny za swoich opiekunów. Stał na straży ich domu i ogrodu, po których biegał całymi dniami. Był zawsze czujny i wierny. Nigdy nie zrobił krzywdy żadnemu z członków rodziny.
Ichneumon był pogodnym i wesołym zwierzęciem. Często bawił się z małym chłopcem, nawet z nim spał. Szybko stał się ulubieńcem rodziny. Był dobrze wychowany i nie sprawiał żadnych kłopotów, nie psocił, nie kąsał, nie grymasił i nie kaprysił.
Był bardzo dzielny, zwinny i szybki. Wielką odwagą wykazał się podczas walki z wężami, które zaatakowały Teodorka. Riki-Tiki zabił najpierw Naga, a potem jego żonę, Nagainę. Zgładził również młode węże, by nie zagrażały więcej domownikom. Po bohaterskich walkach, ranny i osłabiony, Riki-Tiki-Tavi zyskał wielką wdzięczność swych gospodarzy. Stał się ich wiernym i oddanym przyjacielem. Był ich obrońcą i bohaterem. Był z siebie bardzo dumny, ale nigdy nie stał się zarozumiały i hardy. Wiernie i czujnie stał na straży ogrodu, zawsze gotów do skoku na nieproszonego gościa. Był lojalny i oddany, nigdy nie pomyślał o ucieczce, nie pragnął wolności, bo czuł się dobrze wśród ludzi.