Utwór Władysława Broniewskiego został opublikowany w 1956 roku, po śmierci córki poety. Jest to tekst współczesny. Podmiot liryczny ujawnia się jako zbolały ojciec, cierpiący po stracie ukochanego dziecka. Utwór jest przykładem liryki zwrotu do adresata, bezpośredniej, wyznaniowej. Tekst składa się z pięciu kwadryn (pięć strof po 4 wersy). Pojawiają się rymy przeplatane, nierzadko męskie. Mija trzy i pół roku od śmierci córki Anki. Pomimo biegnącego czasu podmiot liryczny nie pogodził się z jej śmiercią. Jest totalnie rozbity. Czuje wobec córki złość za to, że zmarła. Tęsknota wyzwala w nim bardzo negatywne uczucia. Naiwnie uważa, że odejście córki było przez nią kontrolowane. Została zastosowana apostrofa i wykrzyknienie skierowane do Anki oraz zgrubienie jej imienia. Nie zachowuje się typowo dla tej sytuacji. Nie próbuje sakralizować córki i przedstawiać ją w jak najlepszym świetle. W pewnym sensie Anka może być traktowana jako bodziec do użalania się nad sobą. Skupia się tylko na swoim bólu. Nie chce przyjąć do swych myśli czegoś pozytywnego. Jest egocentrykiem. Jego zachowanie sprawia, że jego świat obraca się tylko i wyłącznie wokół żalu. Czuje się samotny. Strata dziecka sprawiła, że jest on człowiekiem wyalienowanym. Trudno wyrazić siłę jego tęsknoty za Anką. Córka musiała być dla niego całym światem. To w niej pokładał swe nadzieje i radości. Nie jest w stanie wrócić do normalności mimo, iż od śmierci córki minęło trzy i pół roku. To pokazuje jak bardzo załamał się psychicznie.
Całkowicie zagubił się w rzeczywistości. Możliwe, że po prostu nie chce się pogodzić i zacząć żyć. W utworze zostaje zastosowana przerzutnia. Podmiot liryczny, który jest ojcem zmarłej córki, sam zaczął czuć się jak bezradne, osamotnione dziecko. Został jakoby osierocony przez śmierć Anki. Cierpienia dodaje fakt, iż nie wierzy w istnienie życia pozagrobowego. Dla niego śmierć oznacza całkowity koniec. Nie chce, żeby istniało niebo. Nie należy do osób, które uważają to święte miejsce za szczęśliwe, skoro powoduje ból i cierpienie na ziemi. Bardzo chce dzielnie znosić tragedię jaka go spotkała. Pragnie być silny, lecz nie udaje mu się to. Odrzuca jakiekolwiek teorie filozoficzne dotyczące życia i jego końca. Wspomina, że po śmierci matki i siostry doszedł do siebie i potrafił to sobie wytłumaczyć. Tamte wydarzenia nie wywołały w nim takiej traumy jaką stało się odejście ukochanego dziecka. W tym momencie nie potrafi już zbudować sobie świata w którym mógłby normalnie funkcjonować. Cały czas żyje z poczuciem winy, że czegoś nie zrobił. Ma poczucie, że winien jest coś swojej córce.
Podmiot liryczny jest na granicy obłędu. Dochodzi do momentu w którym wątpi, czy Anka kiedykolwiek w ogóle istniała. Sam nie jest pewien czy nie jest ona tylko wytworem jego wyobraźni. Jego głowę zaprzątają myśli o zmarłych. Nie jest w stanie myśleć o niczym innym. Jedyną rzeczą pewną dla niego jest to, że sam istnieje, ponieważ gdyby nie żył nie odczuwałby takiego straszliwego cierpienia.