Syzyf, potomek królów, władał Koryntem z niezwykłą mądrością i rozwagą. Był nie tylko potężnym władcą, ale też człowiekiem o niezwykłej inteligencji i sprycie, co czyniło go postacią niezwykle szanowaną przez swoich poddanych. Jego królestwo kwitło, a ludzie żyli w dostatku i spokoju. Pod panowaniem Syzyfa Korynt stał się wzorem dla innych greckich miast-państw, symbolem dobrobytu i sprawiedliwości. Jego talenty i zasługi nie pozostały niezauważone przez bogów olimpijskich, którzy darzyli go sympatią i często zapraszali na swoje uczty.
Na Olimpie Syzyf był gościem honorowym. Bogowie częstowali go ambrozją i nektarem, boskimi napojami, które zapewniały nieśmiertelność i zdrowie. Był to wielki zaszczyt, ponieważ tylko nieliczni śmiertelnicy mieli możliwość zakosztowania tych darów. Syzyf szybko przyzwyczaił się do takiego traktowania i zaczął uważać, że jego zażyłość z bogami daje mu specjalne przywileje. Wydawało mu się, że może robić, co mu się podoba, i że jego wybryki będą mu wybaczane. Z biegiem czasu władca stał się zuchwały, uznając, że jego bliskie relacje z olimpijczykami czynią go niemal równym bogom. Wykradał ambrozję i nektar, a swoje działania traktował jako sprytne zabawy, nie zważając na to, że wystawia cierpliwość bogów na ciężką próbę.
Przez długi czas bogowie przymykali oko na jego wybryki, traktując je jako nieszkodliwe ekscesy. Jednak Syzyf nie potrafił docenić tej pobłażliwości. W swojej zuchwałości posunął się za daleko. Pewnego dnia dowiedział się o tajemnicy, którą bogowie starannie strzegli przed ludźmi. Była to wiedza, która mogła zmienić bieg ludzkich losów. Syzyf, zafascynowany mocą tej wiedzy, nie potrafił jej zatrzymać dla siebie. Zdradził boski sekret śmiertelnikom, a tym samym naraził się na gniew nieśmiertelnych.
Bogowie, dotychczas cierpliwi i wyrozumiali, nie mogli dłużej tolerować jego zachowania. Syzyf został skazany na śmierć, ale nawet w obliczu takiego wyroku nie zamierzał się poddać. Wykorzystując swoją inteligencję i zdolność manipulacji, uknuł plan, który miał mu zapewnić dalsze życie. Na łożu śmierci, przewidując swoją rychłą podróż do Hadesu, przekonał swoją żonę, Merope, aby złamała tradycję i nie wyprawiła mu należytego pogrzebu. Zgodnie z jego instrukcjami, Merope nie złożyła monety na jego oczach, którą dusza Syzyfa miała zapłacić Charonowi, przewoźnikowi dusz w Hadesie, za przewiezienie przez rzekę Styks.
Po śmierci Syzyf, zgodnie z planem, znalazł się w Hadesie. Tam zaczął lamentować nad swoją niedolą, oskarżając żonę o zaniedbanie obowiązków i złamanie tradycji. Jego łzy i udawany żal wzruszyły Charona i nawet Hadesa, władcę podziemi, który zdecydował, że Syzyf powinien wrócić na ziemię, aby dopilnować swojego pochówku. Było to niezwykłe ustępstwo, ale Syzyf doskonale wiedział, jak wzbudzać współczucie i manipulować uczuciami innych, nawet tych najbardziej nieugiętych.
Po powrocie na ziemię Syzyf nie zamierzał jednak wracać do Hadesu. Jego spryt i przebiegłość osiągnęły nowy szczyt, kiedy uwięził Tanatosa, bożka śmierci, który towarzyszył mu w powrocie. Z chwilą, gdy Tanatos został zamknięty, śmierć zniknęła z ludzkiego świata. Ludzie przestali umierać, a choroby przestały istnieć. Świat ogarnęła fala radości i beztroski, jakiej wcześniej nie znano. Syzyf cieszył się swoją nową wolnością, przekonany, że raz na zawsze oszukał bogów i uwolnił się od ich władzy.
Przez wiele lat życie na ziemi kwitło bez przeszkód. Ludzie przestali się bać śmierci, bo ta przestała istnieć. Świat wydawał się rajem, a Syzyf, który nigdy nie bał się wyzwań, zaczął czuć się niemal równym bogom. Jednak bogowie nie zapomnieli o nim. Po długim czasie Hades, zaniepokojony brakiem nowych dusz w swoim królestwie, zaczął dociekać przyczyny tej sytuacji. Kiedy odkrył, co się stało, postanowił ukarać Syzyfa raz na zawsze. Z pomocą Hermesa, boga o nieprzeniknionym umyśle, wyruszył na ziemię, by odnaleźć króla.
Hermes, znany ze swojej przenikliwości i szybkości, bez trudu odnalazł Syzyfa, który beztrosko korzystał z uroków życia, nie próbując się nawet ukrywać. Na widok Hermesa Syzyf struchlał. Wiedział, że tym razem nie ma już ucieczki. Bez oporu wyznał swoje winy i zrozumiał, że jego czas na ziemi dobiegł końca. Pokornie wrócił z Hermesem do Hadesu, gdzie czekała na niego kara, której nikt nie byłby w stanie uniknąć.
Bogowie, rozgniewani i znudzeni nieustannymi podstępami Syzyfa, nałożyli na niego wieczystą karę. Został skazany na wieczne wtaczanie ogromnego głazu na stromą, niekończącą się górę. Zawsze, gdy był blisko szczytu, głaz wymykał się spod jego rąk i staczał się w dół, zmuszając Syzyfa do rozpoczęcia mozolnej pracy od nowa. Ta niekończąca się, daremna praca stała się symbolem absurdalnej, bezowocnej walki z losem, której nie można wygrać. Syzyf, skazany na wieczność, do dziś pozostaje przykładem ludzkiej pychy i chytrości, której skutkiem jest nieunikniona kara.
W międzyczasie na ziemię powróciła śmierć, odzyskując swą dawną moc. Musiała nadrobić zaległości, dlatego świat ogarnęła fala zgonów i tragedii. Ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę, jak wielki był to błąd – oszukać bogów i próbować zakłócić porządek świata. Pamięć o Syzyfie, jego sprycie, a także surowej karze, jaka go spotkała, przetrwała jako przestroga dla wszystkich, którzy myślą, że mogą oszukać bogów lub uniknąć swojego przeznaczenia.