Utwór przedstawia historię starszego, bardzo kochającego się małżeństwa. Byli to skromni ludzie, którzy wiedli spokojne, ale i szczęśliwe życie u swego boku. „Wstawali dość rano, pili herbatę z blaszanego samowaru i razem wychodzili do miasta. Ona na lekcje, on do biura. Był to drobny urzędniczek, który na naczelników wydziałów patrzył z takim podziwem jak podróżnik na Tatry. Za to musiał dużo pracować po całych dniach (…). Byli to ludzie młodzi, ani ładni, ani brzydcy, w ogóle spokojni (…), pani była znacznie szczuplejsza od męża, który miał budowę wcale tęgą”.
Wiedli oni szczęśliwe, spokojne życie, do dnia, w którym okazało się, że mąż zachorował na gruźlicę, nieuleczalną wówczas chorobę. Mąż z dnia na dzień mizerniał, musiał zrezygnować z pracy. Mężczyzna złościł się i trapił, że w wyniku choroby nie domaga, nie może pracować, i żona musi się nim opiekować. Kobieta zmniejszyła ilość obowiązków, by móc czuwać przy słabnącym mężu. Była bardzo troskliwą i czułą żoną, starała się zapewnić mu jak najwięcej wsparcia i oddania. Mąż nie chcąc martwić żony, co dzień przesuwał pasek przy swej ulubionej kamizelce, by pokazać jej, że wcale tak bardzo nie chudnie. Któregoś dnia nawet sam się zdziwił, bo okazało się, że kamizelka stała się za ciasna. Natychmiast pochwalił się tym faktem ukochanej żonie. Nie był jednak świadomy, że żona z miłości do niego, co wieczór skracała ów pasek, by nie martwić męża jego postępującą chorobą. Szybko chudł i mizerniał, a choroba zdawała się nie odpuszczać. Mąż jednak żył nadzieją na wyzdrowienie, ale kobieta wiedziała, że mąż nie przeżyje i dlatego, zwężała pasek w jego kamizelce, by stworzyć pozory, że mężczyzna przybiera na wadze, dając mu tym samym nadzieje na wyzdrowienie. Tak się jednak nie stało, bo mężczyzna wkrótce zmarł. W ten oto sposób małżeństwo oszukiwało się wzajemnie w imię miłości, bo nie chcieli martwić siebie nawzajem. Działania małżonków wynikały z wzajemnej troski, bezgranicznej miłości. Oboje nie zdawali sobie jednak sprawy, że oszukiwali się wzajemnie. Ich działania wynikały z ogromnej, bezgranicznej miłości, chęci zapewnienia drugiej osobie spokoju, radości, pogody ducha. Żona pragnęła dla męża szczęśliwych chwil, by umarł szczęśliwy i spokojny, by się nie zamartwiał i nie cierpiał. Sama jednak odczuwała ogromny żal i rozpacz, ale nie zwierzała się mężowi, cierpiała w samotności, dając mężowi tych kilka ostatnich chwil szczęścia, nawet kosztem własnego.
Po śmierci męża, zrozpaczona kobieta, została zmuszona do sprzedania owej kamizelki, gdyż leczenie męża było bardzo kosztowne, co doprowadziło do zubożenia kobiety. Wyprowadziła się również z kamienicy, w której mieszkała wraz z ukochanym mężem. Jakiś czas po tych wydarzeniach ową kamizelkę odkupił od handlarza, narrator noweli, który był sąsiadem tego małżeństwa.
Utwór pokazuje, do jakich poświęceń jest zdolny człowiek w imię miłości, a tytułowa kamizelka pozostała symbolem wielkiej, bezgranicznej, prawdziwej miłości, która usprawiedliwia nawet kłamstwo wobec drugiej osoby.