Poniższa praca stanowi streszczenie legendy p.t: „Jak Dunajec popłynął” autorstwa M. Krüger, utworu przerabianego w szkole podstawowej. Pewnego razu, jeszcze za panowania króla Bolesława Chrobrego żył sobie kmieć, co go Dobkiem zwali. Był on dobrym i pracowitym gospodarzem, jednak wciąż dokuczała mu bieda, a wszystko to za sprawą pewnego Dunaja, rzeki, która wciąż podlewała mu łąkę i pole. Dobek nie mógł zebrać plonów, bo rzeka wszystko niszczyła. Nie miał on jak dzieci wykarmić i żal mu ogromny serce ściskał na widok głodnych i spragnionych dzieci.
Pewnego dnia w jego strony zawitał sam władca, Chrobry i pytał kmiecia jak mu się żyje w tak pięknej dolinie. Dobek pożalił się królowi na rzekę, która wciąż mu uprawy niszczyła. Zatroskany król postanowił pomóc swym poddanym i nakazał ludziom, by „przez Pienińskie Góry wąwóz przerąbali”, aby rzeka mogła odpłynąć z ich doliny. Ludzie wzięli się ostro do pracy, używali młotów i toporów, ale na nic zdawały się ich wysiłki, bowiem skały nie ustępowały, a robotnikom stępiły się ostrza i za nic nie mogli górom poradzić. Gdy dowiedział się o tym król, natychmiast udał się do poddanych i postanowił im pomóc. Gospodarze martwili się, że Dunajec ich zaleje, i że nie ma już dla nich żadnego ratunku. Król spochmurniał na widok zniszczonych narzędzi i nieruszonych skał. Dlatego też sam postanowił się z nimi rozprawić. Siedząc na swym szarym koniu, rozejrzał się wokół gór i użył swojego miecza. Z taką siłą w Pieniny uderzył, że „ rozpękły się i jak wrota otwarły.” Wyglądało to niczym huk burzy z piorunami. Huk był tak głośny i przeraźliwy, że ludzie się pochowali ze strachu. Od uderzenia miecza utworzył się wąski wąwóz, którym cała rzeka sobie odpłynęła, pozostawiając po sobie glebę żyzną i urodzajną. Ów rzeka stała się „niewielką, wartką i wesołą, którą po dziś dzień Dunajcem zowią.”
Tę żyzną glebę król podarował Dobkowi i innym kmieciom, by ją zaorali i obsiali złotym zbożem. Dzięki odważnemu i mądremu królowi gospodarzom zaczęło się wieść lepiej, bo mieli wreszcie zboże na chleb.