Głównym i tytułowym bohaterem opowiadania A. Czechowa jest kapral Priszybiejew. Bohater to emerytowany żołnierz, pełniący urząd mundurowy w jednej z rosyjskich wsi.
Był to starszy mężczyzna o srogim wyglądzie, stanowczy i surowy. Miał chrypliwy głos, brzmiący nieco groźnie.
Mężczyzna większość swojego życia spędził na służbie wojskowej, więc może to było po części powodem jego zamiłowania do przepisów i wszelkich regulaminów. W wiosce, w której mieszkał starał się dbać i ład i porządek. Tego samego wymagał od pozostałych mieszkańców wsi. Swoją pracę wykonywał nad wyraz solidnie i nieco przesadnie. Był człowiekiem nadgorliwym, agresywnym, nieprzejednanym. W swoich osądach często bywał niesprawiedliwy, ale i bezmyślny. Działał niczym machina urzędowa. Lubił rządzić i decydować za innych. Zastraszał ludzi i próbował karać za najdrobniejsze przewinienia. Nie był lubiany przez mieszkańców, gdyż uważali go za prześladowcę, bywał agresywny, przemądrzały i nie zawsze oceniał sprawiedliwie daną sytuację. Nie liczyły się dla niego racje ludzi, tylko jego własne. We wiosce wzbudzał strach i lęk, ale nie respekt.
Pewnego dnia kapral staje przed sądem za znieważenie rewirowego Żygina, wójta Alpowa i kilku innych urzędników. Kapral znieważył ich nie tylko słowem, ale i czynem. Przed sądem zawzięcie bronił swoich racji, nie zważając na to, że pobił przedstawiciela wysokiego urzędu państwowego. Uważał, że porządek musi być zawsze i wszędzie. Twierdził, że nie zrobił niczego niezgodnego z prawem, bo przecież przestrzegał przepisów. Uważał bowiem, że prawo należy egzekwować od wszystkich. W sądzie tłumaczył, że wykonywał tylko swoje obowiązki i niczemu nie czuje się winny. Jednak mieszkańcy mieli już dość jego i jego metod, które uważali za prześladowania.
Kapral Priszybiejew miał bardzo silnie wpojone zamiłowanie do porządku. Bez zastanowienia karał wszystkich bez wyjątku. Nawet, gdy dokonał pobicia na jedenastu osobach, uważał, że postąpił dobrze, był przekonany, że postąpił właściwie. Nie uważał, że złamał prawo. Nawet po ogłoszeniu wyroku skazującego go na miesiąc aresztu, próbował uciszać wiwatujący tłum. Należał bowiem do służby mundurowej, której jedynym celem było za wszelką cenę utrzymywać porządek w społeczeństwie.
Priszybiejew był złym człowiekiem, przesadnie wierzącym w przepisy. Nie chciał dopuścić za żadną cenę do ich złamania, czy naruszenia. Ludzie bali się go, bo był bezwzględny, nie miał poczucia sprawiedliwości. Działał jak zaprogramowana maszyna, nie docierały do niego żadne inne argumenty, liczyły się tylko jego racje. Nawet stojąc przed sądem nie okazał skruchy, nie czuł się niczemu winny. Nie rozumiał dlaczego ma być ukarany, skoro właściwie wykonywał swoje obowiązki. Był człowiekiem upartym, egoistycznym i zapatrzonym w siebie. Tak naprawdę nie widział ludzi i ich problemów. Najwyższą i jedyną wartością było dla niego przestrzeganie przepisów za wszelką cenę.