„Calineczka” to jedna z najpiękniejszych baśni, jakie napisał Andersen. Baśń opowiada o pewnej kobiecie, która bardzo pragnęła mieć własne maleńkie dziecko. Pewnego razu stara czarownica podarowała jej małe ziarenko, z którego wyrósł piękny kwiatek, do złudzenia przypominający tulipana. W środku tego kwiatka znajdowała się piękna maleńka dziewczynka, która miała zaledwie cal wzrostu. Właśnie dlatego nazwano te cudowną istotkę Calineczką. Dziewczynka wiodła szczęśliwe życie u boku kobiety, do dnia, w którym została porwana przez wstrętną ropuchę. Płaz zakradł się w nocy do domu kobiety i wykradł dziecko, zabierając je do błotnego domu, gdzie miała zostać żoną dla ropuszego syna. Matka i syn zostawili samą Calineczkę na liliowym liściu i czym prędzej przystąpili do przygotowań do zaślubin. Zajęli się przystrajaniem domu i innymi ważnym sprawami. Rozżalona i samotna dziewczynka rozpaczała z powodu swego nieszczęśliwego losu. Usłyszały to pływające w okolicy ryby, które postanowiły uwolnić dziewczynkę i przegryzły łodygę liścia, po czym dziewczynka odpłynęła z nurtem rzeki.
Dziewczynka, płynąc zachwycała się piękną okolicą. Najbardziej zachwycił ją motyl, który odwzajemnił jej sympatię. Calineczka przymocowała go paskiem do liścia, by mógł jej towarzyszyć w podróży. W pewnej chwili nad głową dziewczynki pojawił się wielki chrabąszcz, który porwał dziewczynkę i zabrał ją na czubek drzewa. Tam oglądały ją z wielką uwagą inne chrabąszcze, które doszły do wniosku, że była bardzo brzydką istotą i chrabąszcz postanowił odwieść dziewczynkę na łąkę. Uwierzył on bowiem swoim towarzyszom, choć w rzeczywistości Calineczka była niezwykle piękną i urodziwą dziewczynką.
Na łące dziewczynka mieszkała całe lato. Były to dla niej miłe chwile, które niestety szybko minęły. Gdy nadeszła jesień i opadły liście, zrobiło się zimno i deszczowo. Biedna Calineczka marzła i nie miała się gdzie skryć, do dnia, w którym spotkała mysz polną. Ta w zamian za opowiadanie jej bajek i sprzątanie jej norki zaproponowała jej mieszkanie. Dziewczynka poczuła się szczęśliwa i była bardzo wdzięczna swej nowej opiekunce. Jednak nie trwało to zbyt długo.
Mysz raz w tygodni gościła u siebie pewnego kreta, któremu bardzo się Calineczka spodobała. Kret postanowił, że ożeni się z dziewczynką. Ta jednak nie chciała, bo nie polubiła go. Mysz jednak nie chciała słyszeć odmowy, która była dla niej jednoznaczna z brakiem wdzięczności ze strony dziewczyny. Calineczka rozpaczała na myśl o swojej przyszłości z kretem. Wiedziała bowiem, że to oznacza życie w podziemiach, bez słońca, kwiatów i śpiewu ptaków.
Pewnego dnia w ciemnym korytarzu, który łączył norkę myszy z norką kreta, Calineczka znalazła martwą jaskółkę. Zatroskana dziewczynka postanowiła zrobić ze słomy miękkie posłanie dla ptaka. Gdy ten się ogrzał, okazało się, że jest żywy. Był tylko przemarznięty. Całą zimę Calineczka opiekowała się jaskółką, była dla niej miła i troskliwa. Ta w zamian, postanowiła się odwdzięczyć i chciała zabrać ja ze sobą, gdy tylko będzie mogła odlecieć. Początkowo Calineczka odmówiła, bo nie chciała martwić myszy swoją ucieczką, więc jaskółka odleciała sama. Gdy nadchodził dzień ślubu, Calineczka rozpaczała coraz bardziej. Dlatego tez postanowiła po raz ostatni zobaczyć dzienne światło i pożegnać się ze słońcem. Wtedy jej oczom ukazała się ponownie jaskółka, która zaproponowała, że zabierze ją do ciepłych krajów, gdzie kwitną najpiękniejsze kwiaty i fruwają najpiękniejsze motyle.
Calineczka nie zastanawiała się długo i udała się wraz z jaskółkę w tę niezwykłą podróż. Na miejscu jaskółka pokazała dziewczynce swój dom, a także wskazała jej jeden z kwiatów, na którym miała zamieszkać Calineczka. Dziewczynka była zachwycona przepiękną krainą, poczuła się naprawdę szczęśliwa. Okazało się, że w ów kwiatach mieszkały elfy, które od razu polubiły dziewczynkę. Calineczce spodobał się jeden z elfów, który okazał się ich księciem. Pokochał on Calineczkę od pierwszego wejrzenia i postanowił się z nią ożenić. Nadał jej także imię Maja i odtąd żyli długo i szczęśliwie.