Dziady cz. II i IV powstały w czasach Wileńskich, czyli gdy Mickiewicz studiował w Wilnie oraz Kownie, gdzie był nauczycielem.
II cz. Dziadów była związana z obrzędem Dziadów. Był to obrzęd jeszcze pogański. Z dawnych czasów został jeszcze zwyczaj, gdy szli ludzie na cmentarz, kładąc pożywienie i wierząc, że takie jedzenie jest potrzebne zmarłym. Zbierali się również w kaplicach cmentarnych wywołując duchy.
Akcja utworu dzieje się w kaplicy, w nocy święta zaduszek. Zebranemu ludowi przewodniczy Guślarz.
Podczas obrzędów ku czci zmarłych kolejno ukazują się duchy, które wyznają swoje winy, kończąc je przestrogami dla żywych.
Pierwsze ukazują się dzieci: Rózia i Józio, które mówią: „Zbytkiem słodyczy na ziemi Jesteśmy nieszczęśliwemi”, dodają, że „kto nie doznał goryczy ni razu, Ten nie dozna słodyczy w niebie”. W wypowiedziach dzieci – zjaw zawarta jest prawda moralna mówiąca, że kto na ziemi był zawsze szczęśliwy i nie doznał goryczy, żalu i cierpienia, nie może dostać się do nieba. Dzieci nie mogą dostać się do nieba, bo wiodły lekkie i beztroskie życie pod opieką matki, nie doświadczyły żadnych trosk i cierpień, a ich życie było zbyt łatwe.
Kolejna zjawą jest duch pana (dziedzica), który mówi:, „Bo kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże”. Wynika z tego, że kto nie traktował innych jak ludzi, kto poniżał innych i źle ich traktował, ten nie może dostać się do nieba i nie pomoże mu nawet modlitwa bliźnich. Człowiek, który za życia nie prosił o przebaczenie, nie może go dostąpić po śmierci.
Ostatnia zjawą jest duch Zosi, który mówi, że: „Kto nie dotknął ziemi ni razu, ten Nigdy nie może być w niebie”. Z wypowiedzi wypływa nauka, mówiąca o tym, że, kto nie cieszył się z innymi, nie kochał, nie przeżywał ludzkich uczuć, ten nie znajdzie miejsca w niebie. Zosia umarła jako młoda dziewczyna, nigdy nie kochała, odrzucała zalotników, nie wyszła za mąż, nie miała dzieci. Nie dane jej było doświadczyć wszystkich ludzkich uczuć i wzruszeń, i to był jej własny wybór. Po śmierci została skazana na samotność, którą za życia samolubnie wybrała.
W końcowej scenie pojawia się widmo, które wstaje z grobu i udaje się za Pasterką. Jest to młody samobójca, który targnął się na swoje życie z powodu nieszczęśliwej miłości. Został on potępiony na wieki i wciąż musi doświadczać cierpień, miłości, rozłąki, które doprowadziły go do śmierci samobójczej.
Według Mickiewicza tylko człowiek, który kochał, doznawał cierpienia i bólu, był dobry i wyrozumiały dla innych, nie odtrącał miłości i godził się z cierpieniem mógł liczyć na łaskę i szczęście w niebie. Tylko doświadczenia życiowe i człowieczeństwo mogą uchylić duszom drzwi do niebios.
Człowiek żyje po to, by doświadczać bólu, cierpienia, ale i miłości, a ludzie, którzy nie doświadczyli, chociaż jednego z tych uczuć nie są godni, by znaleść się w niebie.