Jedną z bohaterek występujących w powieści F. H. Burnett pod tytułem „Mały lord” była pani Errol. Była ona matką Cedryka i wdową po kapitanie Errolu.
Pani Errol był piękną kobietą o szczupłej sylwetce, miała nienaganną figurę. Wyglądała bardzo młodo. Od śmierci męża ubierała się zawsze w czarne i prosto skrojone suknie. Była niezwykle skromną osobą.
Kobieta poznała kapitana w Ameryce, gdzie został wysłany przez ojca. Młodzi zakochali się i wkrótce wzięli ślub. Ojciec kapitana Errola, hrabia of Dorincourt był wstrząśnięty tym faktem i wydziedziczył syna, bo ożenił się z pokojówką, pomimo jego zakazu. Zabronił mu również powrotu do domu. Nie chciał z nim utrzymywać żadnych kontaktów. Państwo Errol nie długo cieszyli się szczęściem, bo w kilka lat po narodzinach syna, Cedryka, pan Errol zmarł. Pani Errol została sam z synkiem i musiała zająć się jego wychowaniem. Po śmierci ojca, Cedryk wraz z matką udał li się do Anglii, by chłopiec mógł zamieszkać z dziadkiem i po jego śmierci przejąć cały majątek jako że był jego jedynym spadkobiercą. Pani Errol ze względu na relacje z teściem nie mogła zamieszkać w domu hrabiego. Jednak pozwoliła na to synowi. Nie powiedziała również dziecku dlaczego nie mogła mieszkać w domu jego dziadka, bo nie chciała, by chłopiec czuł uprzedzenie w stosunku do krewnego. Tęskniła za synem, ale on odwiedzał ja każdego dnia.
Matka Cedryka była bardzo silną i dumną kobietą. Nigdy nie chciała przyjąć pieniędzy od hrabiego. Nie dziwił jej też fakt, że nie mogła zamieszkać z synem w domu teścia. Pozwoliła jednak na to synkowi. Wiedziała, że tam dziecko otrzyma solidne wykształcenie i godziwe warunki życia.
Bohaterka była wspaniałą matką i dobrym, wrażliwym człowiekiem. Była samodzielna i niezależna. Nigdy nie liczyła na pomoc teścia i nie oczekiwała współczucia. Zawsze służyła pomocą innym, szybko też zyskała popularność wśród pracowników hrabiego. Swoją dobrocią i życzliwością szybko zjednywała sobie przyjaciół. Była gotowa do poświęceń i wyrzeczeń, byleby tylko jej syn był szczęśliwy i zadowolony. Całym swoim sercem i duszą pragnęła wychować go na dobrego, życzliwego i wrażliwego człowieka. Nie chciała, by poprzez swój arystokratyczny stan stał się aroganckim bufonem, jak jego dziadek. Starała się nauczyć go niezależności i samodzielności, odpowiedzialności i miłości. Patrząc na synka i na to, jak zmienia dziadka czuła ogromną dumę i satysfakcję. Miała bowiem świadomość tego, że udało jej się dobrze wychować synka.