„Ocalony” Tadeusz Różewicz – analiza wiersza
Tadeusz Różewicz to jeden z bardziej znanych polskich poetów, dramaturgów eseistów. Urodził się 9.10.1921 roku, poetę zalicza się do pokolenia Kolumbów. Jako młody człowiek doświadczył spełnienia apokaliptycznych tragedii. Oblicze II wojny światowej na zawsze pozostawiło jednak ślad w jego psychice. Wyrazem tego stały się dwa tomiki wierszy wydane po wojnie: „Niepokój” i „Czerwona rękawiczka”.
Wiersz zatytułowany „Ocalony” bardzo wyraźnie podkreśla dramat pokolenia poety. Uwikłanego w tragiczną historię, która okres młodości zamieniła w katastroficzną wizję świata. Jak mówi cytat: „Mam dwadzieścia cztery lata, ocalałem prowadzony na rzeż”. Utwór nawiązuje do osobistych doświadczeń poety, którego pokolenie na zawsze zostało naznaczone tragedią II wojny światowej. Różewicz mianem „rzeż” określa wojenne okrucieństwo w którym śmierć staje się planowanym i przemyślanym zabiegiem. Wojna będąca absolutną katastrofą doprowadza do upadku całego dotychczasowego świata wartości i norm. Człowiek traci swoją duchowość, staje się przedmiotem a znane mu dotąd hasła i zasady stają się nic nie znaczącymi słowami. Granica pomiędzy dobrem i złem zostaje zatarta, nie można nikogo jednoznacznie osadzić czy sklasyfikować. Okazuje się bowiem, że skrajnie wycieńczony człowiek może stać się potworem, którego czyny dyktują już tylko fizjologiczne potrzeby organizmu. Człowiek obcujący na co dzień z okrucieństwem i śmiercią nie potrafi powrócić do dawnego życia, wszystko bowiem zatraciło swój sens.
Całość wiersza wydaje się opowiadać właśnie o tym trudnym, niemożliwym powrocie do dawnego życia. Podmiot liryczny wypowiadający się w pierwszej osobie liczby pojedynczej staje się głosem swego pokolenia. Ludzi naznaczonych doświadczeniami wojny w których świadomości dawne zasady moralne, etyczne i duchowe zatraciły swój sens. Tytułowe ocalenie dotyczy więc jedynie sfery fizycznej, ciało przetrwało wojnę i zachowało życie jednak psychika nie pozwala odróżniać dobra od zła. Zgubę poniosły wszelkie wpajane kiedyś zasady, nie ma żadnej namacalnej wartości, która mogłaby stać się punktem zaczepienia. To dlatego w wierszu pojawia się również silne pragnienie odnalezienia swoistego nauczyciela, mentora, który mógłby dokonać cudu nauczyć na nowo postrzegać świat, zauważać piękno dobro i prawdę.