Król Marek był bohaterem drugoplanowym utworu j. Bediera pod tytułem „Dzieje Tristana i Izoldy”. Król Marek był władcą Kornwalii i wujem Tristana, którego przyjął na swój dwór. Tristan był dla niego nie tylko oddanym i wiernym rycerzem, ale również przyjacielem, na którego mógł liczyć w każdej sytuacji.
Marek stanowił przykład doskonałego władcy, szlachetnego i dobrego króla. Cechowały go mądrość i sprawiedliwość oraz troska o lud. Troszczył się również o swoją rodzinę, a Tristana traktował jak rodzonego syna. Darzył go przyjaźnią i zaufaniem. Łączyły ich więzy krwi; Marek był bowiem bratem Blancheflor, matki Tristana.
Król Marek szczerą i niewinną miłością kochał swoją żonę i z trudem mógł uwierzyć w to, że dwie najbliższe jego sercu osoby, Tristan i Izolda, dopuściły się względem niego zdrady. Marek bardzo kochał swoją żonę i potrafił przebaczyć jej nawet to. Namawiany przez poddanych nie raz próbował ukarać żonę, ale w efekcie końcowym zawsze okazywał jej litość. Nie potrafił wyrzec się uczucia, którym ją darzył, jednak potrafił przyjąć rolę zdradzonego i niekochanego męża. Król cierpiał, gdy na jaw wychodziły kolejne kłamstwa kochanków, ale nie potrafił się na nich mścić. Pozostawał szlachetnym człowiekiem i władcą. Mając świadomość tego, że zakochanych połączył magiczny napój, i że nic nie mogli na to poradzić, pogodził się z tym i zaakceptował to uczucie. Kochankowie po spożyciu eliksiru zapałali wobec siebie tak silnym uczuciem, że nikt nie mógł im się przeciwstawić ani ich rozdzielić. Wszelkie próby odizolowania ich od siebie kończyły się niepowodzeniem.
Marek, chociaż był bardzo nieszczęśliwy i upokorzony zdradą żony nie potrafił znienawidzić kochanków. Miał pełną świadomość tego, że za ich uczucie odpowiedzialny jest magiczny napój. Potrafił szczerze współczuć kochankom i nawet umiał im przebaczyć, dlatego też po ich śmierci wyprawił obojgu wspaniały pogrzeb i zakazał ścinać głóg, który połączył mogiły zmarłych kochanków.
Marek bardzo cierpiał po zdradzie dwóch najbliższych mu osób, nie potrafił jednak się zemścić ani ich ukarać. Z pokorą przyjął rolę zdradzonego męża i przyjaciela. Był wyrozumiały i do końca szlachetny, z pokorą znosił kolejne cierpienia, które zadawali mu kochankowie. Nie potrafił ulec emocjom, rozgniewać się czy zapałać srogim gniewem, nie było to bowiem w jego naturze. Marek postąpił wyjątkowo szlachetnie rezygnując z miłości do Izoldy. Poświęcił się dla jej szczęścia, bo ona była dla niego najważniejsza. Marek do końca kochał Tristana i Izoldę, przebaczył im, pomimo iż oboje tak bardzo go skrzywdzili. Dowodem na to był uroczysty pogrzeb wyprawiony kochankom i zakaz ścinania głogu, który połączył oba groby.