Ewa Jedwabińska była jedną z bohaterek książki Małgorzaty Musierowicz pod tytułem „Opium w rosole”. Była żoną Eugeniusza Jedwabińskiego – „intelektualisty” i matką sześcioletniej Aurelii, z którą nie miała dobrego kontaktu. Wspólnie Mieszkali w Poznaniu.
Magister Jedwabińska „była zawsze nienagannie ubrana, jakby chciała tym ukryć fakt, że jest osobą bez wyrazu. Zwykle miała na sobie ulubione beże i brązy – od pantofli poprzez kostium wełniany, skończywszy na sztywno związanym szaliczku, wyzierającym ze sztywnego kołnierzyka bezbłędnie odprasowanej bluzki.
Cała ona, ta pani Jedwabińska, była taka odprasowana i sztywna. Zdawało się, że porusza się, mówi i oddycha z trudem, skrępowana ciasnym szklanym pudełkiem, które ogranicza każdy jej bardziej swobodny gest.”
Kobieta była nauczycielką matematyki w poznańskim liceum, w którym sama się kiedyś uczyła. Ewa nie była dobrą nauczycielką, pomimo dobrego wykształcenia. Nie potrafiła nawiązać dobrych relacji z uczniami. Była wobec nich krytyczna, oschła i niemiła, bywała wybuchowa. „Dystans między nią a resztą świata był wprost nie do przebycia”. Nie starała się jej poznać i lepiej zrozumieć. Od samego początku dawała wychowankom do zrozumienia, że bycie nauczycielką nie było szczytem jej aspiracji, i że nie sprawiało jej to przyjemności. Nękała ich psychologicznymi testami, które sprawiały jej najwięcej przyjemności, robiła bowiem doktorat z psychologii i w przeszłości pragnęła poświęcić się nauce, ale życie zweryfikowało jej plany. Kobieta jednak nie rezygnowała i próbowała realizować swoje marzenia. Była bardzo ambitną osobą.
Pani Ewa była bardzo mądrą i wykształconą kobietą, ale niezwykle ubogą w ludzkie uczucia i odruchy. Nie potrafiła być miła, czuła, ani wrażliwa. Nie sprawdzała się również jako matka, zbyt mało czasu poświęcała małej córeczce. Nie miała z nią dobrego kontaktu. Najczęściej zostawiała ją pod opieką niani. Nie rozumiała jej potrzeb i pragnień. Była wobec niej oschła, nie potrafiła okazywać jej miłości. Uważała, że dobra opieka, wyżywienie i ładny ubiór wystarczą do zaspokojenia potrzeb córki. Nie zapewniła dziecku poczucia bezpieczeństwa, wsparcia, troski, ani ciepła ogniska domowego. Nie umiała być dobrą matką.
Wydawałoby się, że najważniejsza w życiu była dla bohaterki jej własna kariera naukowa. Jednak za sprawą byłego nauczyciela, profesora Dmuchawca, kobieta odkryła co w życiu jest najważniejsze. To on otworzył jej oczy i pomógł rozwiązać jej problemy, z którymi sama nie dawała sobie rady. Również za sprawą sąsiadów, u których bywała jej córka, dostrzegła swoje liczne błędy wychowawcze. Zrozumiała, że miłość do dziecka i rodzina liczą się najbardziej. Postanowiła zmienić siebie i stosunek do rodziny.
Ewa Jedwabińska nie była złą osobą, raczej nieszczęśliwą, której życie nie do końca potoczyło się po jej myśli. Robiła wszystko, by zrealizować swoje marzenia, zapominając o rodzinie i potrzebach córki. Jednak w porę otworzyła oczy i zrozumiała, co w życiu jest najważniejsze. To dla córki postanowiła się zmienić na lepsze. Postanowiła być dobrą matką.