Koniec semestru widać już za rogiem, każdy nauczyciel zapowiedział sprawdzian podsumowujący zmagania uczniów w minionym półroczu, dla studentów to okres przygotowań do sesji egzaminacyjnej. Jednym słowem, grafik pęka w szwach, a stałe obowiązki domowe, ani trochę tej sytuacji nie poprawiają. Żeby się z wszystkim tym uporać należy stworzyć sobie plan dnia, o czym pisałem w jednym z poprzednich artykułów. Co jednak, jeśli plan jest gotowy, a nam najzwyczajniej w świecie się nie chce i nie potrafimy się zmotywować do działania? Problem to spory, bo co z tego, że pięknie sobie wszystko zaplanujemy, kiedy żadne z naszych założeń nie będzie realizowane.
Nie ma jednak sensu załamywać rąk i poddawać się już na starcie. Człowiek to bardzo zmyślne stworzenie i na wszystko znajdzie radę. Okazuje się, że w bardzo prosty sposób możemy zachęcić się do działania, na dodatek ze zdwojoną siłą. Wszystko za sprawą odpowiedniego motywowania, które jest niezbędne podczas każdej czynności, jaką wykonujemy. Nikt przecież nie będzie robił czegoś, co jest bezcelowe i nie przynosi konkretnych efektów. Dlatego aby odpowiednio się zmotywować należy przeanalizować zaistniałą sytuację i określić konsekwencje naszego działania, lub jego braku.
Na samym początku trzeba odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie, czyli co bardziej nas motywuje: skutki pozytywne, czy też może negatywne. Jesteśmy skłonni wykonywać konkretne czynności wiedząc, że czeka nas nagroda, a może raczej mając świadomość kary, jaka nas czeka w przypadku niewywiązania się z zadania? Dopiero znając odpowiedź na to pytanie, możemy przejść do właściwego procesu motywacyjnego, który w zależności od obranej drogi będzie wyglądał nieco inaczej.
Jeśli skłaniamy się ku pierwszej możliwości, to jest nagrodzie, to należy pomyśleć sobie, o tym, co dobrego nas spotka, jeśli zaliczymy konkretny sprawdzian lub egzamin. Przykładowo: jeśli napiszemy dobrze sprawdzian, otrzymamy dobrą ocenę, która podniesie naszą średnią na koniec semestru. Pisząc go dobrze za pierwszym razem, zaoszczędzimy sobie sporo własnego czasu, który w przypadku porażki musielibyśmy przeznaczyć na ponowną naukę. Dysponując większym zapasem wolnego czasu, możemy sobie pozwolić na robienie tego, co sprawia nam przyjemność (wątpię żeby była to nauka) itd.
Podobnie robimy, w sytuacji gdy bardziej nas motywuje wizja możliwych konsekwencji, z tą jednak różnicą, że zamiast tego co dobre, precyzujemy jedynie negatywne skutki naszego lenistwa. Czyli: jeżeli sprawdzian napiszemy źle, to znów nie będziemy mieć czasu ani na kolegów, ani na imprezy i inne przyjemności. Niewątpliwie spadnie na nas gniew rodziców, możliwe cięcia kieszonkowego oraz wiele innych niepotrzebnych problemów.
Jedynym warunkiem udanego procesu motywowania własnej osoby jest nasze zaangażowanie, poparte pełną świadomością i wiarą w nasze rozważania. Wyłącznie będąc w pełni świadomymi czekających nas konsekwencji, jesteśmy w stanie do czegokolwiek się zmusić.
Tomasz Mroziński