Temat: Reportaż literacki – tradycje, gatunek, tematy, funkcja społeczna, stosunek do literatury. Omów, poddając analizie wybrane przykłady.
We współczesnej literaturze polskiej i światowej ogromną popularnością u czytelników cieszą się utwory, które nie są artystyczną fikcją, lecz zapisem autentycznych wydarzeń. Od szeregu lat ten typ literatury rozwija się bardzo szybko, zwykle jest szczególnie chętnie czytany, owe książki osiągają wysokie nakłady, wyższe od literatury fikcjotwórczej. Jest to pisarstwo wspomnieniowe, pamiętniki, dzienniki, wywiady i rozmowy, reportaże, nawet teksty publicystyczne. Tę część współczesnego piśmiennictwa z pogranicza literatury i gatunków dziennikarskich, jedną z odmian dokumentalnej prozy narracyjnej zwykło się określać mianem literatury faktu. Jak już sama nazwa wskazuje, opowiada ona o rzeczywistych zdarzeniach, autentycznych postaciach, dokumentuje jakiś wycinek realnego życia, gromadzi faktografię. Prekursorem tego typu piśmiennictwa w Polsce był między innymi Melchior Wańkowicz, który częściowo beletryzował dziennikarskie relacje. Obecnie najbardziej do literatury zbliżył się reportaż, który niekiedy odznacza się wielkimi walorami językowymi, kompozycyjnymi, niekiedy nawet przewyższa dokonania tak zwanej prozy artystycznej. W swojej pracy zajmę się współczesnymi reportażami. Zanim jednak przejdę do omawiana tematu wyjaśnię znaczenie słowa „reportaż”. Otóż mieniem tym określamy utwór zawierający opis autentyce zdarzeń, w których autor uczestniczył bądź był ich świadkiem. Ze względu na tematykę wyróżnia się: reportaż wojenny, podróżniczy, społeczno -obyczajowy, sportowy, sądowy. W zakresie sposobu prezentacji wydarzeń reportaż powinien cechować się obiektywizmem, rzetelnością i wiernością wobec przedmiotu narracji. Z drugiej strony reportaż jest subiektywny, zawiera ocenę, opinie autora na dany temat (niekiedy jedynie sugestie). Reportaż może zawierać cytaty, wypowiedzi świadków zdarzenia, tematem reportażu może być wszystko, co przykuwa uwagę, ważny jest problem i bohater. Reportaż można pisać w czasie teraźniejszym, co nadaje tempa relacji, wywołuje w czytelniku wrażenie obserwacji opisywanego wydarzenia (relacja unaoczniająca). Mimo iż reportaż opiera się na materiale autentycznym i zasadniczo unika fikcji literackiej, to częstokroć uformowany jest na wzór epickiej fabuły, niekiedy przybierając postać wyrazistej akcji. Wybitni twórcy reportażu, prócz typowego sprawozdania włączają doń różnorodne formy narracyjne: opis, rozbudowaną charakterystykę postaci, poetycką narrację, wspomnienie, a także wywiad, dialog. Współcześni mistrzowie reportażu łączą publicystyczny cel z dbałością o walory literackie. Przyjrzymy się więc temu nieco bliżej.
Pierwszym mistrzem reportażu, jakiego sylwetkę i twórczość Państwu przybliżę, będzie Ryszard Kapuściński. Jest to jeden z najwybitniejszych polskich reportażystów i publicystów współczesnych, autor głośnych książek z pogranicza literatury i dziennikarstwa. Studiował historię na Uniwersytecie Warszawskim. Pracę zawodową jako dziennikarz rozpoczął w latach 50., pisząc do „Sztandaru Młodych” (1950-56). Rozgłos przyniosły mu, drukowane na łamach „Polityki”, relacje z Konga (1957-61). W latach 1962-72 był korespondentem zagranicznym PAP. Później współpracował z czasopismami „Mówią Wieki” i „Sprawy Międzynarodowe”. W latach 90. publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Tygodniku Powszechnym” i „Rzeczpospolitej”. Kapuściński prawie wcale nie pisał o Polsce. Poświęciwszy problematyce rodzimej debiutancki „Busz po polsku”, zajął się początkowo współczesnymi przemianami w południowo-wschodnich republikach dawnego ZSRR, a wreszcie skoncentrował się na sprawach Afryki i Ameryki Łacińskiej. Kapuściński był pisarzem podróżującym, spędził kilkanaście lat w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej, głównie na terenach zaostrzonych konfliktów politycznych i działań wojennych. Problemy współczesnego świata inspirowały go do bacznych obserwacji, ale i głębszych dociekań (historycznych, społecznych, politycznych itp.)
„Heban” to książka złożona z wielu wątków, fascynująca, wciągająca opowieść o Afryce okolic Etiopii, rodzaj reporterskiej „ekspedycji” w głąb Czarnego Kontynentu, ukazującej go u progu XXI wieku, lądu, nad którym wisi widmo głodu, epidemii i wojen. Pierwszoosobowa, często przechodząca w opowiadanie z zastosowaniem formy „my”. Tworząc taką figurę gramatyczną, autor identyfikuje się z mieszkańcami Czarnego Lądu, próbuje opisać ich kulturę z perspektywy Afrykańczyka. Bohaterem jest oczywiście Afryka, a raczej jej część, odkrywana przez Kapuścińskiego na nowo, nasycona symbolami, barwami, zagadkami, a także wewnętrznymi konfliktami, kontynent pełen tajemnic. Zgodnie z definicją gatunku narratorem tekstu jest sam autor, świadek i bezpośredni uczestnik wydarzeń, który dzieli się obserwacjami, stara się prawdziwie oddać rzeczywistość podzwrotnikowej Afryki. Jednak należy pamiętać, że reportaż pióra Kapuścińskiego to coś więcej niż suche sprawozdanie z miejsc, które autor odwiedził. To także rodzaj polemiki z europocentrycznymi stereotypami Afryki, na które składają się migotliwe szkice obrazów. Pisarstwo Kapuścińskiego charakteryzuje się rzetelnym warsztatem, koncentracją na rzeczach pozornie nieistotnych, a w efekcie najważniejszych, na odszyfrowaniu symboli ważnych dla danej kultury. Te elementy można odnaleźć w cytowanym fragmencie Hebanu – dlatego sprawozdanie autora z Afryki można nazwać miniobrazem mentalności mieszkańców terenu Etiopii. Kluczem do interpretacji tego reportażu są trzy symboliczne pojęcia – drzewo, cień i woda. Kapuściński mówi w swym dziele o końcu podróży i odpoczynku w cieniu drzewa. Ta z pozoru banalna czynność staje się pretekstem do rozważań poświęconych znaczeniu drzewa i cienia w kulturze Afryki. Drzewo, pod którym odpoczywa podróżnik, to rozłożysty, zie-lony, samotny mangowiec, znużony w bezkresnej równinie pokrytej wyschniętą trawą. Ta niesamowita sceneria wprowadza Kapuścińskiego w stan zdumienia. W jego głowie pojawia się wiele pytań – „Skąd to drzewo w tym księżycowo martwym pejzażu? Dlaczego właśnie w tym miejscu? Dlaczego tylko jedno? Skąd czerpie soki?”. Kolejne stronice książki są próbą szukania odpowiedzi na te pytania. Pierwsza hipoteza brzmi – „Być może rosło tu dawniej wiele drzew, las cały, ale został on wycięty i spalony, a zachował się tylko ten jeden mangowiec”. Uratowane drzewo stało się przedmiotem szczególnej troski tubylców. Zaczęło pełnić funkcję drogowskazu (wokół tego samotnego drzewa za-zwyczaj leży wioska), znaku, iż obok niego znajduje się tak cenna woda, miejsca spoczynku (cień jako schronienie od żaru słońca). Kapuściński dochodzi do wniosku, że: „Ci ludzie ocalili drzewo, bo bez niego nie mogliby żyć: w tamtym słońcu człowiek, aby istnieć, potrzebuje cienia, a drzewo jest tego cienia depozytariuszem i dawcą”. Poza tym, co Europejczykom może wydawać się dziwne, jedyne drzewo rosnące w etiopskiej wsi pełni też funkcję szkoły, jego cień wy-znacza miejsce klasy, jest dachem, pień zaś to tablica, do której zostaje przyczepiona kartka z alfabetem. W upalne południowe godziny mangowiec i jego cień stają się schronieniem dla mieszkańców wioski (w lepiankach doskwiera gorąco), a także dla bydła. Pod drzewem spotykają się starsi i młodsi, którzy prowadzą ze sobą długie rozmowy, rozstrzygają spory, słuchają zajmujących historii. Z tego reportażu czytelnik dowiaduje się również, że słowo mówione jest dla Afrykańczyków czymś najważniejszym. Ciekawe, że sądy, które także zbierają się pod mangowcem, nie rozstrzygają sporów, lecz tylko je zażegnują, do-prowadzają do ugody stron, przyznając słuszność każdej z nich. Noc kończy zebrania pod zielonym mangowcem, staje się sygnałem do za-przestania i kłótni. Od tego momentu rozpoczyna się czas najprzyjemniejszy: czas wytchnienia, posiłku, relaksu. Tubylcy piją miętową herbatę, rozpalają ognisko i rozpoczynają „opowiadania zdarzeń dnia, historii, w których mieszają się fakty i urojenia, rzeczy wesołe z tymi, które budzą lęk”. Kapuściński zwraca również uwagę na pojęcie czasu, jakim operują mieszkańcy wioski, dla których łączy się on z pamięcią. To ona wyznacza kres historii („Historia to jest to, co się pamięta”). Autor „Hebanu” podkreśla fakt, że Afryka, oprócz północnej części islamskiej, nie znała pisma, dlatego słowo mówione zdeterminowało mentalność i kulturę jej mieszkańców – tutaj dominował i dominuje nadal przekaz ustny, ponieważ legenda, mit co wieczór ożywa pod rozłożystymi ko-narami mangowca. To tu rodzi się tożsamość tubylców, świadomość ich odrębności i trwa rozmowa z duchami przodków, którzy nawiedzają wioskę, by ochronić ich od zła. Dlatego użyczający im cienia mangowiec podczas upalnego dnia nie jest jedynie drzewem – jest ich życiem. Jego „śmierć” byłaby śmiercią tej społeczności nie tylko w sensie fizycznym, lecz też kulturowym, i stąd opieka nad nim staje się kwestią najważniejszą – trwanie drzewa oznacza trwanie wioski. Kapuściński zauważa, że oprócz drzewa i cienia równie ważną rolę dla Etiopczyków odgrywa woda. To coś na kształt arche, początek wszystkiego – ziemi, światła, a nawet krwi. Kapuściński wspomina słowa pewnego saharyjskiego, wędrownego kupca, najlepiej wyrażającymi znaczenie wody dla mieszkańców Afryki – „jest coś, czego można pragnąć i kochać bardziej niż kobietę. To jest woda”. Reportaż Ryszarda Kapuścińskiego zdecydowanie wychodzi poza ramy gatunku. Nie jest to tylko sprawozdanie z odbytej podróży po Afryce, lecz rodzaj eseju o mentalności, obyczajach i kulturze mieszkańców Czarnego Kontynentu. Tytułowe drzewo staje się tutaj punktem wyjścia do opowiedzenia pięknej historii ludzi zamieszkujących etiopską wioskę, przybliżenia europejskiemu czytelnikowi codziennego życia społeczności południowoafrykańskiej. Poza tym ten nietypowy reportaż Kapuścińskiego uczy, jak należy patrzeć na odległe, egzotyczne kultury, uczy otwartości, a przede wszystkim przełamuje pewien europejski stereotyp na temat tego kontynentu. „Heban” to reportaż przekraczający granice tego gatunku, idący w kierunku eseju, refleksji nad kulturą Afryki (notabene niedościgły wzór dla innych „uprawiających” ten gatunek). Tekst ten zdecydowanie odchodzi od tradycyjnego, jakże stereotypowego spojrzenia na afrykański kontynent. Kapuściński w „Hebanie” stanowczo odcina się od postkolonialnego mitu Afryki, chociażby takiego jak w głośnym „Pożegnaniu z Afryką” Karen Blixen, czy schematycznego myślenia o tej części świata jako miejscu zamieszkiwanym przez ludzi reprezentujących niższą kulturę.
Spójrzmy jeszcze na „Cesarza” tego samego autora. „Cesarz” to tekst niesłychanie interesujący pod względem językowym, wyróżniający się skomplikowaną strukturą wewnętrzną. Pozornie dominują w nim jedynie wiernie zapisane wypowiedzi świadków, całość składa się z kolejnych wspomnień. Jednak owe przytoczenia, poddane znakomitej i konsekwentnej obróbce autorskiej, układają się w spójną całość, rozwijają i uzupełniają poszczególne motywy, myśli, pozostają między sobą w rozlicznych związkach znaczeniowych. Bogaty język „Cesarza” ma głębokie korzenie w polskiej literaturze, został zainspirowany przede wszystkim grami językowymi właściwymi twórczości Witolda Gombrowicza. Reportaż Kapuścińskiego przedstawia losy etiopskiego cesarza Hajle Sellasje. Władca ten rządził krajem w sposób absolutny przez 44 lata od 1930 do 1974. Poddani otaczali go czcią boską, był także uważany za bohatera walki swego kraju z Mussolinim, podczas II wojny światowej (naprawdę podczas włoskiej okupacji uciekł z Etiopii). Międzynarodowa opinia publiczna widziała w nim władcę egzotycznego, ale oświeconego i dalekowzrocznego, który niezwykle dba o dobro swoich obywateli. Prawda była jednak zupełnie inna i ujawnienie jej w 1973 przez brytyjskiego dziennikarza Jonathana Dimbleby’ego (nakręcił wstrząsający dokument Ukryty głód) spowodowało rewolucję, a w konsekwencji detronizację cesarza. Władza Sellasje oparta była na strachu i całkowitym podporządkowaniu się cesarzowi, który rządził w sposób absolutny, manipulując swoimi urzędnikami i utrzymując ich w ciągłej niepewności i strachu. Instytucje państwowe były skorumpowane w groteskowy sposób – jeden z urzędników, opowiadając o niewiarygodnym postępku innego dostojnika, który za pieniądze z łapówek budował szkoły, widzi w tym realne zagrożenie dla władzy cesarskiej: „A jeszcze dopuśćmy na chwilę niegodną myśl i powiedzmy, że w innej prowincji pojawi się drugi Germame i zacznie rozdawać swoje łapówki. I zaraz mamy bunt notabli, protestujących przeciw zasadzie oddawania łapówek, i w następstwie- koniec cesarstwa. Piękna perspektywa – na początku kilka groszy, a na końcu upadek monarchii”. Jednocześnie „Cesarz” jest opowieścią o pokusie, jaką stanowi absolutna władza. Sellasje uważając się za boga, traci całkowicie kontakt z rzeczywistością, sam stanowi prawa, nie respektuje żadnych zakazów. Jest przy tym człowiekiem głupim, okrutnym i ograniczonym. Samowładztwo i pycha cesarza doprowadzają do ruiny całe państwo i wszystkich obywateli. Przedstawiając historię afrykańskiego kacyka, Kapuściński chce zwrócić uwagę na poważne niebezpieczeństwo, jakie niosą rządy totalne. Ten system sprawowania władzy nie jest charakterystyczny wyłącznie dla Afryki- także Europa miała swoich „cesarzy” takich jak Stalin, Hitler czy ostatnio Milosevic. Poprzez ukazanie technik rządzenia i portretów ludzi opowiada o autokompromitacji systemu totalitarnego. Nie ma tu ocen ze strony autora, ale historie opowiedziane przez bohaterów reportaży mówią same za siebie. „Cesarz” mówi o etiopskiej rewolucji, ostatnich latach panowania Hajle Sellasje i upadku tego władcy. Jest, uzupełniany niewielkim komentarzem odautorskim, zapisem wspomnień różnych „ludzi pałacu”, dworzan cesarza. Kapuściński raczej nie komentuje ich słów, tylko niekiedy dopełnia je i wyjaśnia, dorzuca porządkujące fakty. Jego interpretacja wydarzeń polega przede wszystkim na wyborze, zestawieniu i językowej transformacji owych relacji. Dzięki temu „Cesarz” stał się książką o władzy jako źródle alienacji, wyobcowania ze społeczeństwa, źródle deprawacji władców i ich urzędników. Książką o dworze, koteriach, walce o wpływy, mechanizmach państwa policyjnego, narodzinach i upadku karier w takim systemie – to wszystko zagadnienia uniwersalne, nietracące aktualności wraz ze zniknięciem świata, który opisywał reporter.
Hanna Krall jest dziennikarką, reporterką. Jej najważniejszym osiągnięciem literackim jest wydana w roku 1977 książka „Zdążyć przed Panem Bogiem”, na którą składa się zapis rozmowy, jaką Hanna Krall przeprowadziła z Markiem Edelmanem, wybitnym lekarzem kardiochirurgiem. Jednak nie obecny zawód rozmówcy dziennikarki stanowi o niezwykłej atrakcyjności książki. Otóż Marek Edelman jest ostatnim żyjącym przywódcą powstania w getcie warszawskim. Sposób opowiadania zbliża tę książkę do literatury faktu. Sama forma wywiadu uniemożliwia zastosowanie jakichś specjalnych technik narracyjnych, ale u Krall charakterystyczną cechą opowiadania jest rzeczowość i zupełny brak komentarza. Edelman opowiada o rzeczach strasznych, ale ani on, ani jego rozmówczyni ich nie komentują, ponieważ prawdopodobnie wychodzą z tego samego założenia co Nałkowska, że na ocenienie pewnych zjawisk nie ma słów. Autorka wykorzystuje technikę strumienia świadomości, pozwalając słowom Edelmana płynąć tak, jak on tego chce – Krall niemal nie uczestniczy w rozmowie, więc sposób opowiadania jest typowy dla jej rozmówcy, który relacjonuje swoje dramatyczne przeżycia w sposób rzeczowy i dość chłodny, jakby chciał się uchronić przed przerażającymi wspomnieniami. Trudno w tym przypadku mówić o akcji w jej klasycznym rozumieniu. Autorka, żeby zachować absolutną prawdziwość i wiarygodność relacji Edelmana, nie układała jej na siłę w spójną, logiczną całość. Jej tekst składa się z obrazów, które pamięta Edelman i o których chce mówić -są zaprezentowane niechronologicznie i często niespójnie, co pozwoliło zachować niezwykły autentyzm opowiadania. „Akcja” rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych (wojna i współczesność), które się wzajemnie przenikają. Zdążyć przed Panem Bogiem” to rodzaj miejscami niemal intymnej rozmowy, cała książka została zbudowana z dialogów, monologów, praktycznie nie ma w niej odautorskich komentarzy. W każdym razie, niezależnie od trudności z określeniem gatunku, jest to przykład znakomitej literatury niefikcjotwórczej. Edelman opowiada o przeżyciach wstrząsających, prawie ich nie komentując. Być może nie ma już siły, widział bowiem tyle okrucieństwa, cierpienia i śmierci. Wtedy, patrząc na codzienne umieranie i cierpienia warszawskich Żydów, postanowił tylko jedno, a mianowicie, że zostanie lekarzem, ponieważ życie ludzkie ma dla niego wartość najwyższą, i poświęci wszystko, żeby je ratować. Codzienność getta w utworze jest naznaczona pozorami normalności. Poza jednym- trzeba żyć szybko, bo śmierć może przyjść w każdej chwili. Edelman opowiada o tym, jak Niemcy zbierali mieszkańców getta na Umschlagplatzu, przygotowując transporty do obozów koncentracyjnych. O tym, że ktoś stał i ich liczył. O tym , że przy rozdawaniu numerków ratujących życie córka odpychała swoją matkę, o tym, jak pielęgniarka w szpitalu stała się cicha bohaterka, oddając swoją porcję cyjanku chorym dzieciom, które zostałyby prawdopodobnie bestialsko zamordowane, a tak miały szanse umrzeć godnie. W rozmowie z Hanna Krall Edelman wyprzedza pytania o to, jak to się stało, że tak wielu Żydów godziło się na „prowadzenie na śmierć”, nie podejmując walki. Mówi o potwornej samotności odciętych od świata mieszkańców getta. Wielu z nich mimo możliwości nie podjęło ryzyka przejścia na aryjska stronę, wiedząc, że tam nikt na nich nie czeka. Naród wybrany czuł się tak, jakby Bóg o nim zapomniał. Powstanie w getcie było rozpaczliwy wołaniem o pomoc o ostatnia próba pokazania światu, że za murami są ludzie. Mottem życia Edelmana mogłoby być powiedzenie: „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Inny wymiar mają te słowa, kiedy dotyczą getta. Zdążyć przed Panem Bogiem wtedy oznaczało umrzeć godnie, czyli odebrać sobie życie. Można odnieść wrażenie, że Edelman, przeżywszy getto, zaciągnął dług wobec Żydów i całe jego życie jest formą spłacania go. Jako lekarz zdąża przed Panem bogiem, ratując ludzkie życie… Autorka pytała Marka Edelmana, który nie był łatwym rozmówcą, stale uciekał od przeszłości, przez długie trzy miesiące, natomiast jej zapis jest zwarty, lakoniczny, pozbawiony wszelkich zbędnych elementów. Hanna Krall napisała: „Zagęszczam. Z wielu zdań robię jedno”. Być może owo zagęszczanie jest pochodną już sygnalizowanej postawy samego Edelmana, który stale usiłował koncentrować uwagę na tym, co rzeczywiście najważniejsze, paroma zdaniami kwitował historie o wielkim dramatyzmie. Raz jeszcze odwołajmy się do słów autorki: „Jest to książka napisana bardzo spokojnym tonem, rzeczowo. Podporządkowałam się Edelmanowi. On w ten sposób mówi o tych sprawach”. Powyższe wyznanie Hanny Krall nie powinno skłonić nas do przeświadczenia, że jej rola w powstaniu utworu była niewielka, że jedynie mechanicznie, niczym podrzędny dziennikarz, zanotowała słowa bohatera. Było wręcz przeciwnie. Opowieść Marka Edelmana przeszła przez filtr osobowości Hanny Krall, jej wizji świata i to autorka nadała jej ostateczny kształt. To ona narzuciła układ, porządek dywagacji o współczesności przemieszany z retrospekcjami, odwołaniami do minionych doświadczeń, stworzyła język całości dzieła, nadała dialogom taką a nie inną formę, ogólny klimat, rytm rozmowy. Książka ma bardzo precyzyjną budowę, niemal ascetyczny język (podstawowe środki artystyczne to przemilczenia, pauzy, myślowe skróty i elipsy), a słowa autorki stale mieszają się z wypowiedziami Edelmana. W omawianym dziele mówi się w sposób chłodny, obiektywny, podporządkowany intelektowi, a nie narzucającym się emocjom, o sprawach najtragiczniejszych i zarazem najważniejszych nie tylko podczas wojny, ale w każdych realiach (życie-śmierć). Mówi precyzyjnie, rzeczowo, bez cienia patosu, retorycznych figur, jakby cicho, szeptem, a jednak powstaje w ten sposób wstrząsająca relacja o zagładzie getta, tragedii całego narodu i już nieco bardziej banalna opowieść o posłannictwie lekarza. Przyjęcie takiej poetyki wzmacnia u czytelników wrażenie wiarygodności i autentyzmu wyznań, nieraz jakby niemal wymuszonych na bohaterze utworu. W książce Hanny Krall, wypowiedziach Edelmana zapewne nie istnieje wewnętrzna cenzura, nie ma obrazów zbyt drażliwych, by je przedstawiać, nie ma faktów, które należy przemilczeć, epizodów niewygodnych, zbyt daleko wykraczających poza mity, archetypy bohaterskich powstańców. W „Zdążyć przed Panem Bogiem” Edelman i Krall mówią to, co uważają za ważne i prawdziwie, a nie to, co inni chcą usłyszeć, nie podbudowują obiegowych przekonań, nawet najpiękniejszych i najszlachetniejszych legend, lecz je burzą – nic dziwnego, że ta przetworzona na literaturę rozmowa wywołała liczne protesty.
Dlaczego wybrałam tych dwoje do omawiania swojej pracy, a tym samym przypisałam im miano współczesnych mistrzów reportażu?
Teksty Kapuścińskiego stanowią rzetelny dokument przeobrażeń, jakie zaszły w opisywanych krajach, który przyciąga czytelnika ważkością poruszanej problematyki, fascynującą egzotyką czy barwnością przekazu. Pisarz dawał w tych relacjach świadectwo swojej wrażliwej pamięci, socjologicznej intuicji i próby zrozumienia otaczającego go świata. Proza, jaką uprawiał Kapuściński, mieści się w ramach tzw. literatury faktu. Jego utwory noszą charakter zbeletryzowanych reportaży, łączą materiał autentyczny z fikcją fabularną. Poprzez swoje pisarstwo Kapuściński jawi się zrazu jako dociekliwy reporter, później zaś, od lat 70., jako autor coraz bardziej literacko kunsztownych książek, w których technika narracji, rysunek psychologiczny postaci, bogata stylizacja, metaforyka i niezwykłe obrazowanie służyły do interpretacji oglądanego świata. Autora „Cesarza” fascynują nie tylko obce światy i ludzie, ale też książki, w dalekie kraje wchodzi najpierw przez bramę literatury, każdą podróż poprzedza wielomiesięczną lekturą. Umie słuchać ludzi, ale też potrafi czytać ukryte sensy znaczących scen: wyprowadzka Europejczyków z Angoli, dyskusja o alimentach w parlamencie Tanganiki, rekonstrukcja fresków w nowej Rosji – wszystko to zmienia się pod jego spojrzeniem w metaforę historycznych przemian.
Wywiad Hanny Krall można zaliczyć do literatury rozrachunkowej, która stara się uporać z traumą wojny. Takich książek jest w literaturze, zwłaszcza polskiej, dużo i zapewne jeszcze wiele powstanie, ponieważ nigdy nie da się do końca rozliczyć z obciążeniami, które przyniosła wojna. Ale wywiad Krall stanowi w tym nurcie literackim rzadkie świadectwo rzeczywistości w getcie, i to tym cenniejsze, że autorka rozmawia z człowiekiem niezwykłym. Wywiad wpisuje się także w nurt literatury faktu obecny również w tekstach dotyczących wojny, ponieważ technika chłodnego, niekomentującego przedstawiania zdarzeń była dla autorów zmagających się z tą tematyką chyba jedyną, pozwalającą uniknąć zbędnego patosu, a także nadmiaru słów, które w tej sytuacji mogłyby wydać się niestosowne. Krall stworzyła tekst oryginalny, w którym pozwoliła swojemu rozmówcy sterować opowiadaniem, co uczyniło z tego tekstu autentyczny i przejmujący dokument tamtych czasów.
Zatem co tak naprawdę specyficznego jest w reportażu?
„Specyfiką relacji jest to, że jej temat stanowi prawdziwe wydarzenie pisze E.E. Kisch”. Reportaż jako gatunek dokumentalny posługuje się rozmaitymi środkami, które mają utwierdzać odbiorcę w przekonaniu o prawdziwości relacji. Dlatego wszelkie informacje należy podawać jak najściślej i tak, aby czytelnik miał możliwość ich weryfikacji. Ważne jest również podkreślenie naoczności reporterskiej obserwacji. Reportaż ukazuje fakty i zdarzenia niezbyt odległe w czasie. Występuje w nim tendencja do zmniejszania dystansu między opisywanymi wydarzeniami, a momentem narracji. Czasem może to być nawet przeniesienie czytelnika w czas aktualnego trwania opowiadanej historii. Reportaż podporządkowany jest konstrukcyjnie układowi zdarzeń. Ma zwykle charakter dynamiczny, występują w nim liczne elementy akcyjne. To właśnie dynamizm opowieści jest często tym, co przyciąga uwagę znudzonego czytelnika. Aktywna rola reportera, ta właśnie cecha wyróżnia reportaż spośród innych gatunków sztuki dokumentalnej i literatury faktu. Czasem reporter jest niejako głównym bohaterem opowiadania, czasem natomiast schodzi na plan dalszy, występując w tle, tak, że jego obecności możemy się w zasadzie tylko domyślać. A jednak ta obecność jest nieodzowna. Wprost czy nie wprost reporter mówi przecież do nas. Nie można już dzisiaj wyobrazić sobie życia społeczności światowej bez mediów. Na poprzednich etapach człowiek nie mógł przetrwać bez posługiwania się bronią, później bez pomocy maszyny czy elektryczności, a dzisiaj jego przetrwanie jest niemożliwe bez informacji. Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że media, które stały się potęgą, przestały się zajmować wyłącznie przekazywaniem informacji. Zaczynają same kształtować rzeczywistość, coraz częściej odbieramy taki obraz świata, jaki serwuje nam telewizja, a nie widzimy go takim, jaki jest naprawdę. Współczesny reportaż ma za zadanie wprowadzić prawdę do życia czytelników. Kierunkiem rozwoju gatunku, który u nas nazywa się reportażem, jest jego ewolucja w stronę eseizacji, tzn. w stronę refleksji, gdyż czysty opis został zabrany przez kamerę filmową i telewizję. Jak gdyby został nam ukradziony. Pozostaje mieć nadzieję, że współczesny reportaż przetrwa i nie zostanie zapomniany przez czytelników, a notatnik i aparat pozostaną najlepszymi przyjaciółmi reportera. Ufam, że wkład polskich reportażystów, a zwłaszcza Ryszarda Kapuścińskiego , w rozwój gatunku nie pójdzie na marne. Dziękuję.
Imię i nazwisko: Data:
Klasa:
Pesel:
KONSPEKT
Temat: Reportaż literacki – tradycje, gatunek, tematy, funkcja społeczna, stosunek do literatury. Omów, poddając analizie wybrane przykłady.
I .Literatura podmiotu:
1.Kapuściński, R. Cesarz. Warszawa, 2009.
2.Kapuściński, R. Heban. Warszawa, 2009.
3.Krall, H. Zdążyć przed Panem Bogiem. Warszawa, 2002.
II. Literatura przedmiotu:
1.Chylak-Wińska, E. Afryka Kapuścińskiego. Poznań, 2007. Ss. 47-52.
2.Hanna Krall[w:] Współcześni polscy pisarze i badacze literatury. Słownik bibliograficzny, pod red. Jadwigi Czachowskiej i Alicji Szałagan. Warszawa 1996. Tom 4. Ss. 95-99.
3.Januszewskim T. Reportaż [w:] tegoż, Słownik pisarzy, lektur i terminów literackich. Warszawa, 1999. S. 590.
4.Kot, W. Hanna Krall, Poznań 2000. Ss. 34-39, 243-249.
5.Nowacka, B. Magiczne dziennikarstwo: Ryszard Kapuściński w oczach krytyków. Katowice, 2004. Ss. 111-119.
6. Pawluczuk, A, W. Kapuściński. Warszawa, 1980. Ss. 203-221.
7. „Życie jest z przenikania…”: Szkice o twórczości Ryszarda Kapuścińskiego, zebr., oprac. i wstępem opatrzył Bogusław Wróblewski, posł. Alicja Kapuścińska. Warszawa, 2008. Ss. 69-73, 89-93, 141-149, 199-212.
III. Ramowy plan wypowiedzi:
1)Określenie problemu:
* wyjaśnienie pojęcia „reportaż”;
*współcześni mistrzowie reportażu łączą publicystyczny cel z dbałością o walory literackie.
2)Kolejność prezentowanych argumentów (treści): reportaż literacki w różnym wymiarze:
* Ryszard Kapuściński- krótka notka biograficzna;
„Heban”- jako dzieło wychodzące poza ramy gatunku; rodzaj eseju o mentalności, obyczajach i kulturze mieszkańców Czarnego Kontynentu;
„Cesarz”- jako książka o uniwersalnych zagadnieniach, tj. o władzy jako źródle alienacji, wyobcowania ze społeczeństwa, źródle deprawacji władców i ich urzędników, dworze, koteriach, walce o wpływy, mechanizmach państwa policyjnego, narodzinach i upadku karier w takim systemie; tekst niesłychanie interesujący pod względem językowym, wyróżniający się skomplikowaną strukturą wewnętrzną;
* Hanna Krall- krótka notka biograficzna;
„Zdążyć przed Panem Bogiem”- jako rzadkie świadectwo rzeczywistości w getcie, i to tym cenniejsze, że autorka rozmawia z człowiekiem niezwykłym; tekst oryginalny, w którym rozmówca steruje opowiadaniem, co uczyniło z tego reportażu autentyczny i przejmujący dokument tamtych czasów;
* Krall i Kapuściński- podsumowanie twórczości;
3)Wnioski:
*„Specyfiką relacji jest to, że jej temat stanowi prawdziwe wydarzenie” – E.E. Kisch;
* we współczesnej literaturze polskiej i światowej ogromną popularnością u czytelników cieszą się utwory, które nie są artystyczną fikcją, lecz zapisem autentycznych wydarzeń;
IV. Materiały pomocnicze:
*karta z cytatami
………………………………………………….. podpis własnoręczny