Omów funkcję przenośni w literaturze bazując na dowolnym materiale

Omów funkcję przenośni w literaturze bazując na dowolnym materiale.

Jak wiadomo w stworzeniu dobrej prezentacji maturalnej najistotniejsze jest postawienie właściwej tezy oraz poparcie jej właściwie omówionymi przykładami. W ten sposób realizuje się  główny temat pracy. Zamieszczona tu prezentacja posiada tak skonstruowaną tezę, że może realizować wszystkie tematy zawierające słowa klucze:  „Kontekstowe przekształcenie słowa”, „Metafora”, „Metafora na podstawie analogii”„kreacje filmowe”, „kreacje teatralne”, „bohater literacki” np.:

Język jakim się posługujemy nie zawsze nazywa rzeczy wprost.

Przenośnia oddaje jedną z dwojga podstawowych funkcji mowy.

Podstawianie, przenoszenie jednych wyrazów w miejsce innych.

Prezentacja powyższego tematu oparta jest o następujące przykłady dzieł literackich:  Kochanowski, J. Na swoje księgi, Lec, S. J. Myśli nieuleczalne, Norwid, C. K. Fortepian Szopena, Przyboś, J. Akord, Gmachy, Tuwim , J. Bal w operze, Wat, A. Ja z jednej i ja z drugiej… Omówienie każdego dzieła wspiera i realizuje założoną tezę. Odwołania w formie cytatów są zaznaczone w tekście, a źródło wymienione w karcie cytatów. Prezentacja zawiera: temat, tezę, literaturę podmiotu, literaturę przedmiotu, kartę cytatów.

Prezentacja zawiera 2084 wyrazów, nie licząc oczywiście wykazu literatury podmiotu, literatury przedmiotu i karty cytatów, ramowy plan wypowiedzi.

Temat: Omów funkcję przenośni w literaturze bazując na dowolnym materiale.

 

Nasza mowa nie zawsze nazywa rzeczy wprost. Spróbujmy tylko opisać to, co nas otacza. Stół czy krzesła mają „nogi”, drzewa – „korony”, czas „leci”, a my posługujemy się „językiem”, który mamy i w jamie ustnej, i w głowie.

Ludzi od bardzo dawna interesowało powiązanie mowy z otaczającymi ich przedmiotami i procesami. Zauważali, że raz słowa bezpośrednio ujmują rzecz, kiedy indziej natomiast związek wyrażenia z przedmiotem jest pośredni, wymaga czegoś w rodzaju kalkulacji. Nie wystarcza już bowiem samo proste odniesienie słowa do nazywanego przez nie przedmiotu, lecz słuchacz musi przeprowadzić odpowiednią proporcję między wyrazami, które zostały wypowiedziane, a ich kontekstowym przekształceniem. Aby odpowiedzieć, o jaką proporcję tu chodzi, sięgnijmy do pierwszego w historii systematycznego opracowania zjawiska metafory. Znajdujemy je w „Poetyce” Arystotelesa, pierwszym właściwie podręczniku analizującym przyczyny istnienia oraz właściwości dzieł literackich (mimetycznych, naśladujących w ogólnych zarysach rzeczywistość).

Zacznę od drobnej łamigłówki. Stagiryta typ przesunięć semantycznych, gdzie stosujemy proporcję krzyżową, bo tak należałoby to ująć, określa mianem metafory na podstawie analogii: „Metafora na podstawie analogii ma, moim zdaniem, miejsce wtedy, gdy druga nazwa pozostaje w takim samym stosunku do pierwszej, jak czwarta do trzeciej i gdy zamiast drugiej można posłużyć się czwartą lub zamiast czwartej drugą. (…) Wyjaśnię to na przykładach: czara pozostaje w takim stosunku do Dionizosa, jak tarcza do Aresa. Czarę więc można nazwać tarczą Dionizosa, a tarczę – czarą Aresa, lub: starość ma się tak do życia, jak wieczór do dnia; można zatem wieczór nazwać starością dnia, a starość, jak się wyraził Empedokles, wieczorem życia albo zachodem życia”- („Poetyka”).

Dla lepszego zobrazowania tego typu przenośni miejmy zawsze przed oczami kwadrat, którego boki A, B oraz C i D zajmują odpowiednie pary nazw: Dionizos i czara z jednej strony, z drugiej natomiast tarcza i Ares. Przekątne będą wtedy graficznym przedstawieniem procesu przenoszenia nazwy. A żeby cała taka metafora stała się zrozumiała, musimy znać znaczenia wszystkich czterech nazw bądź pojęć.

Zbadana przez Arystotelesa przenośnia bardzo często pojawia się nawet w naszej codziennej mowie. Wszakże niczym innym nie są wyrażenia „nogi krzesła” czy „nogi stołu”, jak wynikiem przeprowadzenia proporcji między rolą nóg u zwierząt a funkcją drążków podtrzymujących siedzenie bądź blat. Na podobnej zasadzie pojawiły się w polszczyźnie takie skostniałe wyrażenia, jak „głowa rodziny” (osoba kierująca wszystkimi członkami ma się tak do rodziny, jak głowa do ciała), „król zwierząt” (lew – zwierzę budzące największy respekt wśród innych stworzeń, przynajmniej tych zamieszkujących Afrykę, ma się tak do fauny, jak król do poddanych), „korony drzew” (zwieńczenie drzewa = zwieńczenie głowy władcy), „podnóże góry” (dolna część góry ma się tak do zboczy i szczytu, jak to, co pod nogami, do wyprostowanego ciała), „prawa ręka” (o kimś wykonującym dla kogoś istotne zadania, że jest tak samo dla niego ważny, jak prawa ręka), „wilki morskie” (marynarze na morzu czują się jak wilki na lądzie, są panami sytuacji) itp. Również w zwrotach odnoszących się do pewnych miejsc możemy natknąć się na metafory oparte na analogii: np. „Paryż – stolica mody, Bydgoszcz – polska Wenecja, lasy Amazonii – płuca świata”.

Prócz analizowanego wyżej typu metafory autor „Poetyki” wspomina jeszcze o innych sposobach metaforycznych przekształceń semantycznych, jakich można dokonywać na wyrazach. Pisze on mianowicie o „przeniesieniu nazwy jednej rzeczy na inną: z rodzaju na gatunek, z gatunku na rodzaj, z jednego gatunku na inny”. Jeśli powiemy o kimś, że jest „złośliwym stworzeniem”, to oczywiście przeniesiemy szersze pojęcie stworzenia (rodzaj) na węższe słowo „człowiek” (gatunek). Odwrotne działanie spotykamy w powieściach historycznych Sienkiewicza. Pan Wołodyjowski czy Longinus Podbipięta są określani mianem „rycerzy”, a przecież z rycerzami mieliśmy do czynienia tylko w średniowieczu, gdzie stanowili oni „uprzywilejowaną warstwę społeczną wojowników- feudałów posiadających ziemię i zobowiązanych do służby wojskowej”- („Mały słownik języka polskiego” pod red. S. Skorupki, H. Auderskiej, Z. Łempickiej). A zatem nazwanie przy odtwarzaniu realiów XVII w. żołnierza rycerzem jest już metaforą. Tak samo możemy odczytywać nazwę założonej w 1765 r. przez Stanisława Augusta szkoły dla oficerów zwanej „Szkołą Rycerską”. W obu tych przykładach użycie węższego pod względem zakresu terminu „rycerz” odnośnie żołnierzy różnych formacji, często bardzo dalekich od obrazu rycerza (np. artylerzysta), pełni funkcję nobilitacyjną, uwypuklającą szlachetność – rycerskość ludzi służących w wojsku.

Arystoteles oba typy przeniesienia: z rodzaju na gatunek, czyli z szerszego znaczeniowo na węższe, oraz na odwrót – z gatunku na rodzaj, traktował jako realizacje metafory. Współcześnie jednak częściej stosuje się w takich wypadkach termin synekdocha (z gr. synekdoche – wspólne otrzymanie) lub też ogarnienie. Jest ona typem metafory zawierającym dwa wymienione wyżej, uzupełniające się sposoby operowania słowami. Zgodnie z retoryczną tradycją te przesunięcia znaczeniowe określamy łacińskimi wyrażeniami „totum pro parte”, co tłumaczymy jako całość (rodzaj) zamiast części (gatunku), oraz „pars pro toto” (część w miejsce całości, tj. gatunek za rodzaj). Jako przykład artystycznego wyzyskania synekdochy „totum pro parte” możemy wziąć finał „Fortepianu Szopena” C. K. Norwida:

„Jękły – głuche kamienie:”

Ideał – sięgnął bruku – -”.

 

Słowo „ideał” można bowiem potraktować tutaj jako synonim artystycznej doskonałości (rodzaj – sztuka w ogóle), gdzie muzyczne dzieło Szopena (gatunek) stanowi jedną z jej realizacji. Takie odczytanie dodatkowo poparte jest pojawiającymi się w wierszu odniesieniami do Fidiasza czy Ajschylosa, którzy także w uprawianych przez siebie sztukach ucieleśnili ów ideał, ideał doskonałości i harmonii jednaki dla całej twórczości artystycznej. Podobnie kiedy J. Kochanowski pisze („Na swoje księgi”): „Nie dbają moje papiery/ O przeważne bohatery” sięga po ogólniejsze sformułowanie – moje papiery” – zapewne dla uwypuklenia swojego zainteresowania tematami lekkimi. I wszelkie sięganie po nazwę czy pojęcie ogólniejsze, np. „wody polskich rzek i jezior, piaski Sahary, śniegi Syberii, wysiłki polskiej dyplomacji” lub też stosowanie liczby mnogiej w miejsce pojedynczej – „Byłem wówczas w Niemczech, dokąd powołały mnie wojny, które ciągną się tam jeszcze”- („Rozprawa o metodzie” Kartezjusza) zawierają ten trop. Jednak z racji swojej abstrakcyjności jest on dużo rzadszy od sięgania po część w miejsce całości. Wolimy wyrażać się konkretniej, dlatego powiemy „siedzieć za kierownicą (kółkiem), złoję ci skórę, przymykać oko” (już nawet nie dwoje oczu!) czy też „zamienić słówko (dwa słowa)”, mieć „własny kąt” czy „cztery kółka”, „widać tu rękę mistrza”. To dążenie do konkretności przekazu charakteryzujące naszą codzienną mowę daje często pole do językowych gier, które polegają głównie na dosłownym potraktowaniu wyrażenia typu „pars pro toto”. Świetny przykład znajdujemy w „Myślach nieuczesanych” S. J. Leca: „Wszystko w rękach człowieka. Dlatego należy je myć często”. Z synekdochy zawartej w zdaniu pierwszym w zderzeniu ze zdaniem następnym powstał metaforyczny przekaz dotyczący m. in. uczciwego postępowania, unikania brudnych interesów i, użyjmy synekdochy, „maczania w nich rąk”.

Z wymienionych przez Stagirytę rodzajów przenośni zostało nam jeszcze przeniesienie z gatunku na inny gatunek. Ta odmiana „ze względu na brak stosunku podrzędności i nadrzędności”(które mieliśmy w przypadku synekdochy) „mieści wszystko to, co dzisiaj chcielibyśmy nazwać metaforą w szerokim sensie”- (J. Zimek „Retoryka opisowa”). Bo faktycznie produktywność tej przenośni jest ogromna, a budowa wyjątkowo prosta. Niepotrzebna tutaj analizowana na początku proporcja, wystarczy tylko wymieniać odpowiednio dwa słowa czy wyrażenia. W ten sposób dom mogę nazwać twierdzą, członka jakiejś organizacji, w zależności od statusu, „płotką” bądź „grubą rybą”, wodę –„źródłem życia”, oświecenie- „epoką rozumu”, „Boską Komedię” Dantego z racji jej wielkości oraz nakierowania na Boga określić mianem „katedry” itd. Mieszczą się tutaj często spotykane, mocno skonwencjonalizowane określenia opisujące osoby czy też części ciała (np. usta – „korale”, oczy- „diamenty”, „lazury”, kibić – „łodyga”, kobieta –„ róża”, „anioł”, „puch mamy” itd.) oraz miejsca (np. „raj narciarzy”, „skarby Podhala” itp.).

Jednak wymienione dotychczas typy metafory: oparta na analogii, synekdocha („pars pro toto” oraz „totum pro parte”) czy przenoszenie nazwy jednej rzeczy na inną (metafora w szerokim sensie) nie obejmują jakże częstych w naszym języku sformułowań typu „czytam Kochanowskiego”, „gra Szopena”,” wspaniałe pióro” (o pisarzu), „Polska świętuje, parlament uchwalił, damascenka” (o szabli wykonanej ze stali robionej w Damaszku), „wypić kielich”,” podlegać koronie brytyjskiej”, „robić wielkie oczy” (zamiast „dziwić się”), „obwieszony złotem”. W podanych przykładach w miejsce wyrazu (nazwy), który może być rozumiany literalnie (dosłownie, nieprzenośnie), przenosimy odpowiednio: 1) nazwę autora czy twórcy, 2) słowo określające narzędzie, którym ktoś się posługuje, 3) nazwę miejsca, budynku, urzędu czy instytucji związanej z wykonywaną czynnością bądź rzeczą, 4) wyraz określający narzędzie, które jest używane do czegoś (picia, jedzenia – „opróżnić talerz” itp.), skutek, a nie przyczynę (psychiczny stan zdziwienia powoduje większe rozwarcie powiek), 5) określenie materiału, z którego coś zostało wykonane. Rodzaj metafory oparty na związkach wytwarzania, pochodzenia, umiejscowienia, bycia skutkiem czy też materiałem nazywa się metonimią, inaczej – zamiennią. W odczytywaniu tego tropu zachowujemy się poniekąd jak detektyw – dedukujemy, z czego użycie danego słowa wynika. Może to być bardzo proste, jak w takim oto przykładzie wymiany zdań: „Jak się wchodziło do góry? Byłem mokry”, gdzie powiązanie potu z wysiłkiem mówi nam wszystko o czekającym nas ewentualnie podejściu. Ale gra językowa może być bardziej skomplikowana: „Czasem stopy moje okłamują pracę bednarską kafli płaskością troglodyty lub homo cromagnensis”. Trzeba chwilę się zastanowić, nad znaczeniem tej metonimii połączonej z personifikacją (stopy okłamują). Odpowiedź to: „Chodzę tam i nazad tam i nazad…”- (A. Wat „JA z jednej i JA z drugiej strony mego mopsożelaznego piecyka”). Inny przykład, tym razem już zastosowania metonimii wraz z synekdochą: „Forte dwu rąk odjętych od strun nie objęły twojej szyi…”- (J. Przyboś „Akord”). Zaczynając od samej synekdochy – struny są częścią instrumentu. Natomiast wyrażenie forte twoich rąk można rozpisać następująco: dźwięk w tonacji forte wydany przez instrument, na którym grasz obiema rękami. Daje nam to jako wynik metonimię, w której nazwa skutku (akord forte) zastępuje opis gry (przyczyna), oraz synekdochę „pars pro toto – twoich rąk” w miejsce samego grającego. Do raczej oczywistych metonimii należy sięganie po wyrażenia typu: „ryknęły spiże”,” rycerze zakuci w stał”, „ciąć żelazem” itd. J. Tuwim w „Balu w operze” w ciekawy sposób ożywił ten trop: „Ostro gra orkiestra – kiestra,/ (…)/ Miedzią pluska i mosiądzem”.

Osiągnął to dzięki nagromadzeniu w krótkim fragmencie aż dwóch metonimii („miedzią, mosiądzem”) oraz zastosowaniu wraz z nimi dźwiękonaśladowczego czasownika „pluskać”, co w połączeniu z nazwami bądź co bądź stopów metali daje ciekawy efekt znaczeniowy.

 

Na metonimii mogę zakończyć moją analizę zjawiska metafory. Wymienione wraz z zamiennią trzy inne typy przenośni – oparta na analogii, synekdocha oraz podstawianie nazwy jednego gatunku w miejsce innego (metafora w szerokim sensie) dają pełny i wyrazisty „wizerunek” (jak się obejść bez metafor!) tego tropu. Warto jeszcze poświęcić „parę słów” (niestety synekdocha, będzie nieco dłużej) znaczeniu tego tropu dla mówiących.

Pomijając oczywiste wartości estetyczne oraz intelektualne (wieloznaczność, która daje do myślenia), jakie pociąga za sobą użycie metafory, trzeba wspomnieć o powiązaniu przenośni z dążeniem do ekonomii w wyrażaniu się. Współcześni poeci (np. T. Peiper, J. Przyboś) podkreślali, iż trop ten w minimum środków przekazuje maksimum informacji. Dla przykładu fragment z wiersza „Gmachy” J. Przybosia: „Góry naładowane trudem człowieczym: /gmachy”.

Mamy tu oddanie całego wysiłku ludzkiego związanego ze wznoszeniem budowli wraz z oddaniem ich ogromu –„góry” (przenośnia, gdzie pod nazwę „gmachy” podstawia się „góry…”). Ten cytat naprowadza nas na jeszcze inną kwestię. Otóż metafora okazuje się być skróconym porównaniem: „gmachy są jak góry naładowane trudem człowieczym”. Porównanie jednak jest mniej dynamiczne, rozwija się od jakiegoś członu A do innego B. Natomiast metafora stanowi swego rodzaju związek znaczeniowy, będący mieszaniną A i B, a tym samym działający symultanicznie (jednocześnie) polami znaczeniowymi należącymi do dwóch wyrazów.

Inną ciekawostką jest odkryty przez językoznawcę R. Jakobsona fakt, iż metafora (wraz z synekdochą) oraz metonimia oddają dwa podstawowe mechanizmy funkcjonowania mowy. Jeden z nich wiąże się z rozwijaniem zdania, łączeniem następujących po sobie wyrazów. Mamy tu zatem ruch przypominający strukturę metonimii, szukamy słów przyległych, powiązanych znaczeniowo. I tak obok „samochodu” pojawią się przyległe znaczeniowo „droga”, „jezdnia” czy „szosa”. Ale zamiast samochodu możemy powiedzieć „auto”, a w miejsce „szosy – pas asfaltu”. Tu podstawienie dokonuje się niejako z góry, nie w linii poziomej, jak to było wcześniej. Patrząc na zdanie z tej właśnie perspektywy (z góry), jest ono wynikiem podstawiania, przenoszenia jednych wyrazów w miejsce innych. Jak w metaforze w szerokim sensie, tej opartej na analogii oraz synekdosze. Co ważniejsze, afatycy (chorzy cierpiący na zaburzenia mowy) albo mają trudności w budowaniu zdań i wtedy metonimia jest dla nich zupełnie nieczytelna, albo umieją budować zdania, ale wszelkie zastępowanie jednych wyrazów innymi powoduje problemy z ich rozumieniem. Dziękuję.

 

 

Imię i nazwisko: Data:

Klasa:

 

KONSPEKT

Temat: Omów funkcję przenośni w literaturze bazując na dowolnym materiale.

I .Literatura podmiotu:

1.Kochanowski, J. Na swoje księgi [w:] tegoż, Fraszki. Kraków,2005.

2.Lec, S. J. Myśli nieuleczalne [w:] tegoż, Utwory zebrane. Warszawa, 2006.

3.Norwid, C. K. Fortepian Szopena [w:] tegoż, Wiersze. Warszawa,2003.

4.Przyboś, J. Akord, Gmachy [w:] tegoż, Wiersze. Kraków,2000.

5.Tuwim , J. Bal w operze [w:] tegoż, Utwory wybrane. Warszawa,2000.

6. Wat, A. Ja z jednej i ja z drugiej… [w:] tegoż, Wiersze. Warszawa,1998.

 

II. Literatura przedmiotu:

1. Arystoteles. Retoryka. Poetyka. Warszawa 1988.rozdział 21.

2. Głowiński, M; Okopień-Sławińska, A; Sławiński, J. Zarys teorii literatury. Warszawa, 1986. podrozdział Przekształcenia semantyczne (tropy).

3.Makowiecka, M. Przewodnik po epokach: od romantyzmu do współczesności. Wyd.2. Warszawa, 2006, rozdziały: Romantyzm, Dwudziestolecie międzywojenne.

4.Miodońska-Brookes, E; Kulawik ,A; Tatara, M. Zarys poetyki. Warszawa 1974, podrozdział Metafora.

5.Praktyczny słownik terminów literackich, pod red. H. Sułka. Kraków 2003, hasła: Metafora, Metonimia. Synekdocha.

6. Ziomek, J. Retoryka opisowa, Wrocław 2000, rozdział Tropy.

 

III. Ramowy plan wypowiedzi:

1)Określenie problemu:

*ogólne określenie problemu;

* Nasza mowa nie zawsze nazywa rzeczy wprost;

2)Kolejność prezentowanych argumentów (treści): Metafora w różnym wymiarze:

* Arystoteles „Poetyka”- pierwszy podręcznik analizujący przyczyny istnienia oraz właściwości dzieł literackich;

*rodzaje przenosni;

*metafora w mowie codziennej;

*C.K.N. „Fortepian Szopena”- artystycznego wyzyskania synekdochy „totum pro parte”;

* S. J. L. „Myśli nieuczesane” -dosłowne potraktowanie wyrażenia typu „pars pro toto”;

*J.T. „Bal w operze”- metonimia;

* J.P. „Gmachy”- minimum środków przekazuje maksimum informacji

3)Wnioski:

* metafora (wraz z synekdochą) oraz metonimia oddają dwa podstawowe mechanizmy funkcjonowania mowy. Jeden z nich wiąże się z rozwijaniem zdania, łączeniem następujących po sobie wyrazów;

 

 

………………………………………………….. podpis własnoręczny