Temat: Katastroficzny obraz świata i człowieka w literaturze XX wieku. Omów na wybranych przykładach.
Cechą charakterystyczną literatury jest to, że istnieje szereg motywów, które powracają niezależnie od epoki. Wszelakiego rodzaju toposy, symbole zachowania człowieka i jego kondycji, które w każdej epoce zyskują nowy wymiar, jednym z takich motywów jest właśnie katastroficzny obraz świata i człowieka w literaturze XX wieku. Katastrofizm to charakterystyczna dla kultury XX wieku tendencja, polegająca na przekonaniu o nieuchronności zagłady, którą może spowodować kryzys wartości filozoficznych, moralnych, lub czynniki zewnętrzne, takie jak wojny czy kataklizmy. Tendencje katastroficzne pojawiają się już w filozofii i sztuce epok wcześniejszych. W romantyzmie polskim ich przejawem jest wizja historii i rewolucji zaprezentowana w „Nie-Boskiej komedii” Krasińskiego. Pod koniec XIX wieku katastrofizm jest jednym z elementów. Silnie oddziaływał na literaturę dwudziestolecia międzywojennego – był jednym z programowych haseł poetyckiej grupy „Żagary”, przejawiał się w twórczości Czechowicza oraz był przewodnim motywem w twórczości i filozofii, który w swoich utworach przedstawiał rozkład wszelkich wartości uformowanych przez tradycję europejską. W literaturze powojennej nurty katastroficzne można odnaleźć w wielu dziełach. Katastrofizm poetycki wyrażał się w wizjach zagłady, motywach kosmicznych, poszukiwaniu wartości humanistycznych zdolnych przetrwać próbę oczyszczenia. Motyw katastrofy został poruszony wiele razy w literaturze XX wieku, dlatego nie sposób w przeciągu piętnastu minut omówić całe to zagadnienie. Chciałabym jednak na podstawie kilku pozycji z literatury tego okresu, które moim zdaniem zasługują na szczególne wyróżnienie, odsłonić przed państwem choćby wierzch tej góry lodowej jaką jest katastroficzny obraz świata i człowieka . Przyjrzyjmy się im bliżej.
Pierwszym dziełem, jakie Państwu zaprezentuje, będzie „Bal w Operze” Juliana Tuwima. Ten poemat satyryczny powstał w 1936 roku, ale nie dopuszczono go do druku który, został opublikowany dopiero po wojnie. W utworze poeta w sposób groteskowy przedstawił apokaliptyczną wizję zagłady kraju, która odbywa się przy akompaniamencie hucznej zabawy elit rządzących: „Ta w basenie pełnym syren Kozłonogi pływa Sylen. Brawo! brawo! brawo! brawo! Jazz -zamiecią, dym – kurzawą Sześć tysięcy w jedno ciało Zrosło się i oszalało!”. Tuwim kontrastuje zabawę władzy z nędzą miasta. W utworze zawarte są zarówno elementy prześmiewcze, jak i katastroficzne ( przeczucie zbliżającej się wojny). Efekt osiągnięty został dzięki poetyce groteski oraz zabiegom językowym, podobnym nieco do praktyk futurystów. Groteska może służyć zabawie, ale także – próbie wyjaśnienia sprzeczności tkwiących w świecie i człowieku. Groteska w sposób groteskowy przedstawia apokaliptyczną wizję zagłady kraju, która odbywa się przy akompaniamencie hucznej zabawy elit rządzących. Cała sytuacja ukazana jest na tle kontrastowej nędzy miasta. Nadjeżdżają samochody z pięknie i modnie ubranymi, „osobistościami”, w pobliżu kręcą się tajniacy, mrugający wzajemnie do siebie. Przedstawiciele władzy przy akompaniamencie muzyki bawią się na całego, jedzą i piją, załatwiają nieczyste interesy. Ich zabawa trwa nieustannie. Satyra skierowana przeciwko rządom władzy sanacyjnej jest jednocześnie metaforą świata zmierzającego ku zagładzie. Tuwim odwołuje się w swoim poemacie do środków typowych dla sztuki ekspresjonistycznej: wizja komiczna, kontrasty, wulgaryzmy, hiperbolizacja, groteska. W poemacie wizja balu łączy się z wizją apokaliptycznego świata.
Kolejnym dziełem, będzie „Modlitwa żałobna” Józefa Czechowicza. Józef Czechowicz był poetą należącym do awangardzistów lubelskich, poetą – katastrofistą, który w swoich wierszach niejednokrotnie przewidywał nadejście apokalipsy – II wojny światowej. Poeta przedstawia tutaj katastroficzną wizję nadciągającej zagłady świata. Przypomina ona apokaliptyczne obrazy, które napełniają człowieka: przerażeniem „zórz ogniowa kra”, „Będzie się toczył wielki grom / z niebiańskich lewad”, „w mosiężnych gniewach”. Podmiot liryczny zdaje sobie sprawę, że ta „noc ostatnia” kiedyś nadejdzie. Pragnie on jednak dobrze i szczęśliwie wykorzystać chwile życia. Modląc się do Boga, prosi Go o ratunek, aby uchronił ludzi przed bezsensownym, nie wnoszącym żadnych wartości życiem: „nim przyjdzie noc ostatnia I od żywota pustego bez muzyki bez pieśni i chroń nas”.
Spójrzmy jeszcze na wiersz pt. „Żal” tego samego autora. Osoba mówiąca ma świadomość zbliżającej się apokalipsy, nazywa ją „wieczorem świata tego”. Zasygnalizowanemu wydarzeniu towarzyszą zjawiska: huk, blask, płomienie, płacz i krzyki ludzi Całość wiersza to wizja katastrofy, która ma nadejść. Jest nią II wojna światowa Podmiot liryczny będzie strzelał do siebie i stale się odradzał, stawał „z pługiem do bruzdy”, krztusił się pod wpływem gazów trujących, spał pośród jaskrów, umierał, trafiony przez bombę lub na szubienicy w płomieniach. Zagłada ludzkości nie będzie miała końca, wojna niesie ze sobą okrutne żniwo, dlatego obrazy przedstawione w wierszu są tak przerażające. Podkreśla to ogrom i grozę nieustannego, nigdy – według podmiotu lirycznego – niekończącego się koszmaru. Ten wiersz można traktować jako swego rodzaju proroctwo – Czechowicz przewidział w nich własną śmierć – zginął rzeczywiście od bomb w czasie bombardowania Lublina.
Chyba żadna z wojen nie ma tak bogatej dokumentacji w sztuce jak II wojna światowa, określana mianem apokalipsy spełnionej.
W wierszu Władysława Broniewskiego „Krzyk ostateczny” podmiot liryczny przedstawia prawdziwie apokaliptyczny obraz: nastaje „dzień głodu, powietrza i wojny i /(który) z dziejowej rodzi się nocy”. Czterej jeźdźcy kierują się na wschód i zachód, słychać głos: „Biada! Biada! Biada!”. Zbliża się dzień zagłady, runie cała cywilizacja określona tu jako „Niewiasta przybrana w szkarłat”, spłoną miasta, zostaną zniszczone laboratoria, nastanie czas głodu, pożogi, umierania. W całym tym wojennym koszmarze uczestniczy podmiot liryczny. Przyjmuje on postawę proroka, obwieszczającego „spełniającą się Apokalipsę”. Do niego należy ostateczny wybór, on ma wskazać właściwą drogę działania, dlatego jego ostateczny głos będzie następujący: „Wolność”. Ma on nadzieję, że po tragedii, która jest nieunikniona, nastąpi spokojne, szczęśliwe życie.
Pokolenie urodzonych na początku lat dwudziestych było pokoleniem szczególnym. Byli to pierwsi po wielu latach Polacy urodzeni i wychowani w niepodległym kraju. Jednak wybuch drugiej wojny światowej spowodował, że z takim trudem wywalczona niepodległość znowu została Polakom odebrana. Wkraczający dopiero w dojrzałość maturzyści i studenci zostali zmuszeni do rezygnacji z młodzieńczych ideałów, do poświęcenia życia dla ratowania ojczyzny. Od tytułu powieści Romana Bratnego zostali określeni mianem Kolumbów. Druga wojna światowa odbiła się bardzo mocno na twórczości poetów i pisarzy tego pokolenia. Kolumbowie byli nazywani również pokoleniem Apokalipsy spełnionej. To, co zapowiadała druga awangarda, a więc nadchodzący kataklizm, nieunikniona katastrofa, stało się faktem. Apokalipsa to przecież biblijna wizja końca świata. Dla młodzieży polskiej, dwudziestolatków, którym przyszło żyć i ginąć zanim jeszcze zaczęli żyć pełną piersią, świat się skończył.
Wizerunkiem pokolenia Kolumbów jest wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego„ Pokolenie II (Wiatr drzewa spienia)” . Utwór ten jest wyrazem tragicznej sytuacji ludzi, których młodość przypadła na czasy wojny. Wojna zanegowała wszystkie ludzkie wartości, dokonała zniszczenia totalnego. Młodzi, naiwni ludzie, dopiero wchodzący w życie, doświadczyli rzeczywistości przerastającej ich siły. Pozbawieni nadziei na przyszłość musieli nauczyć się żyć w nieludzkich czasach. Zapomnieć o swoich marzeniach i ideałach. W pierwszej części wiersza poeta konfrontuje ze sobą obfitość ziemi i natury, symbolizujących życie, i niosący śmierć kataklizm wojny. Wojna postawiła całą ludzkość w stan zagrożenia. Ciągła obawa przed śmiercią odbiera spokój, wywołuje lęki i budzi nieprzezwyciężony strach ( „ Ludzie w snach ciężkich jak w klatkach krzyczą”). Zniszczona, pokryta trupami ziemia napełnia się krwią i przyjmuje na siebie cierpienia ludzi: „ ciągną korzenie krew, z liści spada rosa czerwona. I przestrzeń wzdycha”. Druga część wiersza stanowi swoisty manifest pokolenia, wyraz stanu świadomości ludzi skazanych na ciągłe obcowanie ze śmiercią. W kolejnych zwrotkach podmiot liryczny wymienia przykazania, jakimi czas wojny naznaczył życie pokolenia Kolumbów. W czasach, w których cierpienie i śmierć dotykają najbliższych(„ Po nocach śni się brat, który zginął”), a ludzkie myśli wypełnione są ciągłym strachem(„ W jamach żyjemy strachem zaryci”), nie ma miejsca na humanitarne uczucia: współczucie, miłość, przyjaźń. Wojna zabiła w ludziach poczucie bezpieczeństwa, wiarę w ludzką dobroć, nadzieję na sprawiedliwość. Człowiek odarty z wartości, bez ustanku zagrożony, staje się zaszczutym zwierzęciem, pozbawionym wyboru, jest skazany na samotność i beznadziejną walkę. Utwór ten pokazuje tragedię całej generacji ludzi urodzonych w latach dwudziestych i zmuszonych do rezygnacji ze swych marzeń i planów. Są to ludzie porażeni wojną. Życie doświadczyło ich w sposób bezwzględny tragiczny, o czym świadczą słowa: „ Nas nauczono. Nie ma litości(…) Nas nauczono. Nie ma sumienia(…) Nas nauczono. Nie ma miłości (…) Nas nauczono. Trzeba zapomnieć”. Co pozostało więc młodym ludziom, którym zabrano marzenia, miłość, sumienie i pamięć? Pozostały im senne koszmary, które nie będą pozwalały im zasnąć, pozostały im katastroficzne wizje świata, przyrody ociekającej krwią… W końcowych wersach utworu podmiot liryczny zastanawia się, co zostanie z tych, którzy walczyli i ginęli- czy przyszłość uczyni z nich bohaterów literackich, czy zostaną zapomniani?
Dopełnieniem obrazu katastrofy pokolenia Apokalipsy spełnionej jest utwór Baczyńskiego zatytułowany „Ten czas”. O ile wiersz „Pokolenie II” poruszał problem samych Kolumbów, o tyle ten dotyczy raczej czasu, w jakim przyszło im żyć. Ten czas jest czasem przerażającym. Baczyński charakteryzuje go bardzo obrazowo, sięgając do motywów apokaliptycznych: „ armaty stuleci i krzyż, a na nim Bóg”, trumny, szubienice. Atmosfera utworu jest duszna, porażająca, dominują ciemne kolory: „mroczny czas”, „ciemna noc”, „płynie mrok” oraz odgłosy napawające trwogą: „głowy dudnią po ziemi”, „łamanych czaszek trzask”. Świat pogrążony w mroku, symbolizuje zło, śmierć i zagubienie. Umarła natura „ (…)drzew upiory wydarte ziemi-drżą”, umierają ludzie, czas zdąża nie ku zmartwychwstaniu, ale ku zagładzie: „w świat grobami odchodzą”. W obliczu apokaliptycznej zagłady życie ludzkie jest kruche i ulotne. Ogarnięty złem świat został pozbawiony Boga. W czasach, gdy wszystkie wartości zostały zanegowane, umarł, też Bóg. Nie ma w tym wierszu żadnej nadziei, dominuje przekonanie , że pokolenie, któremu przyszło żyć w takim czasie, to pokolenie stracone, skazane na katastrofę, klęskę.
Posuńmy się nieco dalej i spójrzmy, jaką wizję katastrofy nakreśliła w swoim dziele zatytułowanym „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanna Krall. Dzieło to otwiera w jej pisarstwie Hanny rozdział tematyki żydowskiej. Dzieło jest świadectwem holocaustu. Stanowi zapis rozmowy z Markiem Edelmanem, jedynym żyjącym przywódcą powstania w getcie warszawskim w 1943 roku. Edelman opowiada o przeżyciach wstrząsających, prawie ich nie komentując. Być może nie ma już siły, widział bowiem tyle okrucieństwa, cierpienia i śmierci. Wtedy, patrząc na codzienne umieranie i cierpienia warszawskich Żydów, postanowił tylko jedno, a mianowicie, że zostanie lekarzem, ponieważ życie ludzkie ma dla niego wartość najwyższą, i poświęci wszystko, żeby je ratować. Codzienność getta w utworze jest naznaczona pozorami normalności. Poza jednym- trzeba żyć szybko, bo śmierć może przyjść w każdej chwili. Edelman opowiada o tym, jak Niemcy zbierali mieszkańców getta na Umschlagplatzu, przygotowując transporty do obozów koncentracyjnych. O tym, że ktoś stał i ich liczył. O tym , że przy rozdawaniu numerków ratujących życie córka odpychała swoją matkę, o tym, jak pielęgniarka w szpitalu stała się cicha bohaterka, oddając swoją porcję cyjanku chorym dzieciom, które zostałyby prawdopodobnie bestialsko zamordowane, a tak miały szanse umrzeć godnie. W rozmowie z Hanna Krall Edelman wyprzedza pytania o to, jak to się stało, że tak wielu Żydów godziło się na „prowadzenie na śmierć”, nie podejmując walki. Mówi o potwornej samotności odciętych od świata mieszkańców getta. Wielu z nich mimo możliwości nie podjęło ryzyka przejścia na aryjska stronę, wiedząc, że tam nikt na nich nie czeka. Naród wybrany czuł się tak, jakby Bóg o nim zapomniał. Powstanie w getcie było rozpaczliwy wołaniem o pomoc o ostatnia próba pokazania światu, że za murami są ludzie. Elementów apokaliptycznych w „Zdążyć przed Panem Bogiem” można się dopatrzeć w opisie likwidacji getta (zagładę świata żydowskiego). Obraz walczącego getta nawet z punktu widzenia kata- Jurgena Stroopa przypomina dzień sądu ostatecznego: ogień niesie śmierć zarówno ludziom, jak i też budowlom, huk wybuchów miesza się z krzykami ginących. Zgodnie z jego relacją Niemcy przystępując do likwidacji getta nie spodziewali się oporu ze strony Żydów. Opór wzbudził w okupantach najpierw zdziwienie, a potem wściekłość. Na rozkaz generała wojsko niemieckie systematycznie zaczęło wzniecać pożary, w wyniku których getto wydzielona część Warszawy, wyglądało jak piekło. Większość żydowskich powstańców wybierało śmierć w płomieniach. Do wyskakujących z balkonów strychów i dachów ludzi SS-mani strzelali, jak do ruchomych tarcz, traktując zabijanie jak dobrą zabawę. Jako symboliczny akt zagłady całej kultury żydowskiej należy potraktować wysadzenie synagogi przy Tłomackiem: niezapomniana alegoria triumfu nad żydostwem. Mottem życia Edelmana mogłoby być powiedzenie: „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Inny wymiar mają te słowa, kiedy dotyczą getta. Zdążyć przed Panem Bogiem wtedy oznaczało umrzeć godnie, czyli odebrać sobie życie.
Przemierzając dalej szlaki historii literatury XX wieku warto przyjrzeć się również wizji katastrofy ukazanej przez Czesława Miłosza w wierszu pt. „Piosenka o końcu świata”. Zaskakujący jest już sam tytuł omawianego wiersza: piosenka, która mówi o końcu świata. Mamy tu oksymoroniczne (oksymoron to para sprzecznych i wzajemnie wykluczających się pojęć) przeciwstawienie lekkiej formy wypowiedzi z przeczącym owemu gatunkowi tematem: spełniającą się apokalipsą. Oczywiście, jest to zestawienie ironiczne, próba spojrzenia na katastrofę z dystansu. Wojna niszczy wszystko, także porządek świata, w tym i literatury, dawne kryteria „stosowności” takich a nie innych form wypowiedzi nie mają już żadnego sensu. Jest to dzieło o życiu i śmierci. Zasadnicza problematyka tego utworu koncentruje się wokół opozycji ład-zagłada, spokój-katastrofa Poeta porusza w nim moment ostateczny w dziejach ludzkości. Koniec świata nadchodzi, właśnie „się staje”. Nie jest to jednak obraz przepełniony apokaliptycznymi wizjami, znanymi z tradycji biblijnej „Apokalipsy św. Jana”., czy choćby wierszy katastrofistów drugiej awangardy. Czesław Miłosz przełamuje tu pewne stereotypy i schematy kulturowe. Dzień, w którym nastąpi TEN koniec świata, nie wyróżnia się niczym spośród wszystkich innych dni. Obrazy opisujące świat przedstawiony kojarzą się raczej z sielanką niż z ostatnimi chwilami istnienia rodzaju ludzkiego: gdzieś brzęczy pszczoła, rybak naprawia sieci, delfiny pływają w morzu, wróble baraszkują na dachu, przyroda nie spodziewa się żadnej katastrofy. Nastrój słonecznego, pogodnego rozleniwienia udzielił się także ludziom. Kobiety chronią się przed słońce pod parasolkami, pijak przysypia sobie na trawniku, sprzedawcy zachęcają do kupowania ich towarów. Nie ma mowy o Apokalipsie, a ci, którzy ja zapowiadali i oczekiwali, są zawiedzeni zwyczajnością końca świata. Jedyną osobą, która zachowuje godność i spokój w obliczu śmierci jest staruszek, który mógłby być prorokiem. Mruczy pod nosem, że „innego końca świata nie będzie”. Skoro wojna zniszczyła wszystko, to jak mogły ocaleć tradycyjne rekwizyty, symbole zagłady, wyobrażenia na jej temat? W tej sytuacji możliwa jest jedynie postawa (zwracająca też uwagę na silę, wolę przeżycia) staruszka: nie chce być prorokiem, woli pielęgnować pomidory. Jakby nigdy nic, jakby było to zwykłe lato, jedno z wielu. Koniec świata i tak nastąpi, nawet bez jego proroctw. Nieuchronna tragedia przemiesza się codziennością ludzkiego bytowania, koszmar nie będzie miał majestatu, będzie pospolity i banalny.
Z ciekawa wizją katastrofy spotykamy się również w „Małej Apokalipsie” Tadeusza Konwickiego. Jest to ponura i groteskowa wizja Polski i Warszawy w stanie upadku i zniewolenia. Akcja powieści toczy się w bliżej nieokreślonej przyszłości, ale kojarzącej się z czasami PRL-u. Nadchodzi oto ten moment historyczny, w którym Polska zostanie przyłączona do ZSRR jako 17. republika. Flagę polską już zastępuje radziecka czerwień. Na ulicach Warszawy zaczyna dominować język rosyjski. Mass media zajmują się wyłącznie tym, co oficjalnie kojarzy się z Polską Republiką Ludową. Nad stolicą króluje Pałac Kultury, symbol radzieckiej dominacji. Narratorowi kazano w akcie politycznego protestu spalić się przed Pałacem Kultury podczas Zjazdu PZPR. Przed samobójczym zamachem wędruje on ulicami Warszawy, gdzie przed każdym sklepem stoją długie kolejki, nieremontowane domy się rozpadają, a wszystkie rzeczy niezbędne do życia są na kartki. Bohater wykręca się jak może z narzuconej mu „misji”. Ale rzeczywistość tak go przytłacza, że w końcu decyduje się na ostateczny rozpaczliwy krok – wchodzi na schody Pałacu Kultury, dźwigając kanister z benzyną. Dzieło to z pozoru wydaje się obrazem konkretnego czasu historycznego, ale tak naprawdę jest to rzeczywistość mocno przejaskrawiona. Na każdym kroku dopada bohatera absurdalność otaczającego świata. Wszystkie towary są na kartki, nieodłączne elementy warszawskiego krajobrazu to długie kolejki i rozsypujące się budynki, panuje powszechny marazm i poczucie beznadziejności. Na tym tle groteskowe wydają się propagandowe hasła podkreślające przyjaźń ze Związkiem Radzieckim i optymistyczne hasła serwowane przez władzę. Komunizm święci triumfy, miasto świętuje przyłączenie do Związku Radzieckiego, wokół jednak tylko bylejakość i absurd, wszystko pozorne, fasadowe, nietrwałe, tymczasem… dostojnicy państwowi nieoczekiwanie rozbierają się, a opozycjonista, który ma dokonać aktu samospalenia, musi użyć szwedzkich zapałek, bo te rodzimej produkcji się nie zapalają… Jest to powieść nietypowa, pisarz operuje groteską i absurdem, należy więc uważać, by nie pomylić absurdu literackiego z tymi wydarzeniami, które rzeczywiście miały miejsce. O ile Pałac Kultury i Nauki de facto nie runął (runęła idea) czy też dostojnicy nie robili striptizu przed kamerami – to ich długie, wielosłowne przemówienia nie są fikcją literacką. Podobnie kolejki po cokolwiek, przerwy w dostawie prądu, kartki na rozmaite towary, manifestacje „ku czci” i pochody „z okazji” – to wszystko było naprawdę. Powieść Konwickiego jest karykaturalnym i groteskowym przedstawieniem rzeczywistości PRL-u. Ale przez niedookreślenie czasu akcji pisarz nadał jej wymiar uniwersalny. W „ Małej Apokalipsie” obserwujemy naszą, polską Apokalipsę. Jest to przepowiednia upadku świata pogrążonego w totalitarnym systemie, bo realia kraju przedstawione są tu jako chaos, wśród ludzi nie ma cnotliwych – są tu albo zdrajcy, albo przekupieni, albo przestraszeni. System powoduje całkowity upadek wartości jaki staje się normalnością. Gmachy i mosty Warszawy trzęsą się w posadach. Nędzna rzeczywistość, marny mechanizm są w stanie rozkładu, skarlałe wartości i skurczony świat PRL-owskiej Warszawy. Lecz jak w ogóle rozpoznajemy, że jest to Apokalipsa? Konwicki tak kształtuje przedstawioną rzeczywistość, że znajdujemy w niej wiele nawiązań do Apokalipsy biblijnej. Oto „znaki” : odzywa się „głos przestrogi” z ekranu kina, przez ulice jadą czarne limuzyny, widzimy trąby, orkiestry przedszkolaków. Charakterystyczna jest wizja sali restauracji jako doliny Józefa przed dniem ostatecznym. A restauracja nazywa się Paradyz – co znaczy raj. Przed absolutnym końcem bohater odbywa jeszcze dantejską wędrówkę po różnych strefach miasta, w poszukiwaniu sensu i prawdy. Jest to więc też Apokalipsa w prywatnym rozrachunku bohatera – jednostkowa – oto dlaczego jest mała. Jego akt samospalenia ma być protestem przeciw reżimowi, ma poruszyć „uśpione” i zakłamane społeczeństwo. Jest to, jak sam mówi: „mój własny koniec świata”. W taki sposób pesymistyczna powieść kończy się optymistycznie wiarą w sens ludzkiego oporu przeciw złu, obojętności, zniewoleniu. Znaczący przy interpretacji tego utworu jest także jego tytuł – Konwicki nie przypadkiem nawiązuje w nim do biblijnej apokalipsy, pokazując tym samym, że w pewnych momentach historycznych nadchodzi kres wartości i „walą się w gruzy” zasady ustalone przed wiekami. Dodany do apokalipsy przymiotnik „mała” nadaje jej tragiczny polski wymiar. Warto wiedzieć, że amerykański reżyser greckiego pochodzenia Costa-Gavras nakręcił na podstawie tej powieści film.
Ostatnim utworem, jakim się posłużę, będzie „Dżuma” Alberta Camusa. „Dżuma” jest powieścią parabolą, co oznacza, że obok warstwy dosłownej ma również warstwę ukrytą, uniwersalną. Paraboliczność tej powieści wiąże się z właściwym odczytaniem tego, czym jest dżuma. Może być ona alegorią zła, wyrażać wojnę, system totalitarny, właściwie każdą formę przemocy. Zło czai się nieustannie, czeka w ukryciu, by w sprzyjającym momencie wyjść na powierzchnię i zaatakować „Dżuma”, opowiada o losach mieszkańców Oranu, którzy zostali dotknięci przeraźliwą zarazą – tytułową dżumą. Ojciec Paneloux – wykształcony jezuita wygłasza kazanie. Rozpoczyna je od słów: „Bracia moi, doścignęło was nieszczęście, bracia moi, zasłużyliście na nie”. Jezuita uważał, że dżuma to kara za grzechy, jak również okazja do poprawy swojego życia i zbliżenia do Boga. Przypominał jak Faron oraz wszyscy, którzy przeciwstawili się woli Boga zostali ukarani. Próbował uświadomić ludziom, że Bóg zsyła cierpienie po to, aby każdy przemyślał, co zrobił źle, za co został ukarany. Mówi też o tym, że Pan Bóg zesłał zarazę, gdyż cierpienie „uszlachetnia i wskazuje drogę”. Ojciec Paneloux prawdopodobnie chciał pokazać ludziom ich bezradność, wobec siły i woli Boskiej. Wypowiedź księdza mogła mieć na celu przygotowanie mieszkańców Oranu na zmianę świata, do której doprowadzi Bóg, gdyż za długo już na Ziemi panuje tyle zła. Obraz miasta Oran, ogarniętego zarazą, przypomina apokalipsę, katastrofę. Ludzie nie są przygotowani na tę sytuację, nastąpiła ona niespodziewanie. Znakiem straszliwej choroby są martwe szczury. Z fabryk i składów wrzuca się ich setki każdego ranka. Ludzie wpadają w panikę. Epidemia się szerzy, jest coraz więcej zmarłych. Na początku nikt w mieście nie przyjmuje do wiadomości, że nastąpiła epidemia. Rozpoczyna się walka o przeżycie, lekarze bezskutecznie walczą z dżumą, gmachy publiczne zamieniają się na szpitale. Wszędzie słychać skargi, i pełne cierpienia jęki umierających. Aby nie doprowadzić do rozszerzenia się choroby, miasto zostaje zamknięte. Ludzie stają się obojętni, otępiali, przyzwyczajają się do zaistniałej sytuacji. Ludność miasta powoli godzi się z faktycznym stanem, jedni starają się walczyć, inni są bierni. Zło rodzi różne postawy: apatię, rezygnację ale i bunt, konsekwencję w walce o życie.
Podsumowując, zagłada, katastrofa towarzyszy twórczości niemalże wszystkich pisarzy i poetów dwudziestowiecznych. Może służyć ukazaniu katastrofy w wymiarze jednostkowym, tragedii konkretnego człowieka, lub w wymiarze ogólniejszym: tragedii pokolenia, narodu, państwa. Są także wizje bardzo obrazowe, nawiązujące wprost do tragicznego końca świata i sądu nad ludźmi, a niekiedy bardzo groteskowe. Motywy apokaliptyczne są nieodłączną częścią literatury dwudziestowiecznej, a wszystko w celu pokazania, jak funkcjonuje zło, z którym musi się mierzyć współczesny człowiek. Świat ulega zniszczeniu i odradza się. Jest paradoksem, że im więcej czasu ludzkość poświęca na rokowania pokojowe, rozbrojenia tym większe i bardziej dotkliwe są katastrofy wojenne, następujące po tych rokowaniach. Duży niepokój budzi również fakt, że w imię pokoju, w imię walki z terroryzmem, przemocą, rozpoczyna się nowe wojny, nowe walki, a środkiem zwalczania przemocy jest jak na razie tylko przemoc. Pisarze XX wieku wyrażają w twórczości własne stanowisko wobec apokalipsy, katastrofy, dbają także o to, by pozostawić świadectwa, dokumenty męczeństwa pokolenia wojennego- to jedno z ważniejszych zadań literatury tego okresu. Jak nietrudno zauważyć nurt katastroficzny jest silnie powiązany z realiami świata, w którym przyszło nam żyć. Wszelkie konflikty będące jego elementami odbijają się w literaturze . Jest to związane z sytuacją człowieka wplątanego w wir wszelkich konfliktów, będących elementami naszego istnienia. Współczesny człowiek, czy jest on poetą, malarzem, rzeźbiarzem czy po prostu częścią zwykłego, szarego tłumu spotyka się z przerażająca rzeczywistością. XX wiek upłynął pod znakiem dwóch wielkich wojen, rozwoju państw totalitarnych, szerzenia nietolerancji i upadku człowieczeństwa, czego przykładem może być chociażby Holocaust. Wiek XXI natomiast nie daje nam odpoczynku – rodzą się nowe konflikty o podłożu politycznym, etnicznym czy religijnym. Już sam jego początek, rok 2001, kiedy to rozpoczęła się era nasilonego terroryzmu, dał nam dowód, że człowiek nie może czuć się bezpiecznym w świecie, w którym żyje. Każdy z nas jest narażony na niebezpieczeństwo. W takim świecie jak ten poczucie katastrofy nigdy nie zaginie, może pozostać utajone przez pewien czas, dawać pozory zaniku, ale nigdy nie przeminie. Katastrofizm jako nurt w literaturze jest więc ponadczasowy, gdyż dotyka ludzi w każdej epoce ich istnienia. Dziękuję.
Imię i nazwisko: Data:
Klasa:
Pesel:
KONSPEKT
Temat: Katastroficzny obraz świata i człowieka w literaturze XX wieku. Omów na wybranych przykładach.
I .Literatura podmiotu:
1.Broniewski, W. Krzyk ostateczny[w:] tegoż, Wiersze. Warszawa: Orkla Press Polska sp. z o.o. ,2006.
2.Baczyński, K, K. Pokolenie II, Ten czas[w:] tegoż, Wiersze. Wrocław: Wydawnictwo Siedmioróg, 2003.
3.Camus, A. Dżuma. Lublin: Wydawnictwo BIBLIOS, 2001.
4.Czechowicz, J. Modlitwa żałobna, Żal[w:] tegoż, Wiersze. Warszawa: Prószyński i S-ka Wydawnictwo, 2003.
5.Konwicki, T. Mała apokalipsa. Kraków: wydawnictwo GREG, 2009.
6.Krall, H. Zdążyć przed panem Bogiem. Kraków: wydawnictwo GREG, 2007.
7.Miłosz, Cz. Piosenka o końcu świata[w:] tegoż, Poezje. Warszawa: Wydawca „KWE” Sp. z o.o. , 2006.
8.Tuwim, J. Bal w operze[w:] tegoż, Utwory wybrane. Warszawa: Świat książki, 2006.
II. Literatura przedmiotu:
1.Kaczmarczyk, M. Encyklopedia szkolna. Kraków: Wydawnictwo ”GREG”,2008.
2.Makowiecka, M. Przewodnik po epokach: od romantyzmu do współczesności. Wyd.2. Warszawa : Świat Książki, 2006.
3.Stopka, D. Słownik motywów literackich. Kraków: Wydawnictwo GREG,2004.Apokalipsa, katastrofa, wojna.
4.Stopka, D. Słownik terminów literackich. Kraków: Wydawnictwo GREG,2007. Katastrofizm.
5. Zawadzki, A. Epoki literackie. Bielsko-Biała: „ Wydawnictwo PARK Sp. z o.o.”, 2007.
III. Ramowy plan wypowiedzi:
1)Określenie problemu:
* wyjaśnienie pojęcia „katastrofizm”;
* tendencja do przedstawiania końca świata i człowieka – cecha charakterystyczna literatury XX wieku;
*podobieństwa i różnice w prezentowaniu wizji apokaliptycznych;
2)Kolejność prezentowanych argumentów (treści): motywy katastroficzne w różnym wymiarze:
* „Bal w operze”- jako ukazanie katastrofy społecznej; karykaturalna wizja zagłady społeczeństwa;
* „Modlitwa żałobna”- apokalipsa jako nieuniknione przeznaczenie człowieka; świadomość nadejścia końca świata;
* „Żal”- zagłada jako nieodwracalny kres świata;
* „Krzyk ostateczny”- jako obraz wojny będący totalną zagładą miast i ludzi, wartości moralnych; czas bestialstwa;
* „Pokolenie II”, „Ten czas”- jako wizerunek pokolenia apokalipsy spełnionej; katastrofizm czasów wojny;
* „Zdążyć przed Panem Bogiem”- jako zagłada świata żydowskiego pokazana na przykładzie likwidacji getta;
* „Piosenka o końcu świata”- jako katastrofa w wymiarze indywidualnym;
* „Mała apokalipsa”- jako polska apokalipsa pokazana na przykładzie bylejakości ówczesnego PRL-u, marazmu, zamierania życia;
* „Dżuma”- jako obraz miasta ogarniętego zarazą, który przypomina apokalipsę, katastrofę; apokaliptyczne kazanie ojca Paneloux;
3)Wnioski:
*zagłada, katastrofa towarzyszy twórczości niemalże wszystkich pisarzy i poetów dwudziestowiecznych; może służyć ukazaniu katastrofy w wymiarze jednostkowym, tragedii konkretnego człowieka, lub w wymiarze ogólniejszym: tragedii pokolenia, narodu, państwa; są także wizje bardzo obrazowe, nawiązujące wprost do tragicznego końca świata i sądu nad ludźmi, a niekiedy bardzo groteskowe; motywy apokaliptyczne są nieodłączną częścią literatury dwudziestowiecznej, a wszystko w celu pokazania, jak funkcjonuje zło, z którym musi się mierzyć współczesny człowiek; świat ulega zniszczeniu i odradza się; jest paradoksem, że im więcej czasu ludzkość poświęca na rokowania pokojowe, rozbrojenia tym większe i bardziej dotkliwe są katastrofy wojenne, następujące po tych rokowaniach; duży niepokój budzi również fakt, że w imię pokoju, w imię walki z terroryzmem, przemocą, rozpoczyna się nowe wojny, nowe walki, a środkiem zwalczania przemocy jest jak na razie tylko przemoc; pisarze XX wieku wyrażają w twórczości własne stanowisko wobec apokalipsy, katastrofy, dbają także o to, by pozostawić świadectwa, dokumenty męczeństwa pokolenia wojennego- to jedno z ważniejszych zadań literatury tego okresu;
IV. Materiały pomocnicze:
*karta z cytatami
………………………………………………….. podpis własnoręczny