Temat: Semantyka w języku polskim. Omów zjawisko na wybranych przykładach.

Jako najbardziej bliską mi odpowiedź na pytanie, czym jest język, uznam tę wskazującą na jego właściwości komunikacyjne. Bezpośrednio bowiem doświadczamy mowy jako narzędzia porozumiewania się. Praktyczna strona mowy i jej związki z naszym funkcjonowaniem w świecie znajdują odbicie w samej jej budowie. Posłuchajmy następujących słów: „(…) wróbel czy jaskółka to nazwy zarówno samca, jak i samicy (choć pierwszy wyraz jest rodzaju męskiego – ten wróbel, drugi żeńskiego – ta jaskółka). (…) Są to więc nazwy uogólnione – po prostu pleć tych ptaków niewiele interesuje społeczność mówiących. Odwrotnie, gdy chodzi np. o bydło, mamy nie tylko odrębne nazwy płci, jak krowa, buhaj czy też byk, wół, ale i młodych, jak cielę; także inne nazwy cieląt podrośniętych, np. jałówka. Te szczegóły okazały się na tyle ważne w społeczności zajmującej się hodowlą, że brak jest nazwy ogólnej, od nich abstrahującej. Całość jako gatunek ma u zoologów nazwę bydło domowe, ale i oni nie znają określenia na jeden (wyabstrahowany) egzemplarz tego gatunku (Polszczyzna płata nam figle).

Widzimy zatem, jak bardzo nasze zainteresowania związane z przeżyciem w świecie bezpośrednio działają na język, w tym przypadku na strukturę (układ i zawartość) słownika.

To związane z przeżyciem funkcjonowanie języka znalazło swój wyraz w jego definicji zaproponowanej przez W. Doroszewskiego. Stwierdził on, iż „język jest jedną z form zachowania się człowieka w środowisku i ta właśnie forma stanowi gatunkową cechę człowieka, wyróżniającą go spośród innych istot żyjących”. W ten sposób fenomen mowy znajduje swoje miejsce w ramach ewolucji oraz biologicznej budowy ludzkiego organizmu. Po prostu człowiek musiał dysponować wyjątkowo rozwiniętym mózgiem oraz zdolnymi do subtelnych działań narządami: językiem, strunami głosowymi, krtanią, całą jamą ustną itd., aby zdołał wytwarzać tak subtelną gamę dźwięków znaczących.

To, iż język ludzki ma swoje podstawy w samej biologicznej budowie organizmu człowieka, może stanowić pierwszą wskazówkę, że mowa jest czymś wysoce zorganizowanym, a zatem – systemowym. Często porównuje się mózg do komputera, a wszakże to mózg odpowiada za naszą zdolność mówienia. Załóżmy zatem, że mózg stanowi swego rodzaju sprzęt (hardware), w który został wpisany (software) „program” mówienia. Takie założenie będzie przydatne przy rozwijaniu myśli, iż powiązanie mowy z biologią człowieka wiąże się ściśle z systemowym działaniem tejże mowy.

Czy to założenie, mimo oczywistych uproszczeń, jest zupełnie fantastyczne? Postaram się dowieść, że wcale nie. Po pierwsze, nasz program mówienia może funkcjonować tylko wtedy, gdy i sprzęt działa dobrze. Z obserwacji wiemy, jak groźne dla posługiwania się językiem są wszelkie urazy głowy, tj. mózgu. Co ważniejsze, uszkodzenia takie często wykazują ogromne podobieństwo do awarii komputerowych. Jak w komputerach mamy różne tzw. moduły (układy), które pojedynczo mogą się psuć, powodując jednocześnie częściowo wadliwe działanie oprogramowania, tak i w mózgu lekarze znają rejony odpowiedzialne za poszczególne elementy mowy. Przykładowo, uszkodzenie lewej, czołowej okolicy mózgu (znajduje się tam tzw. okolica Broca) powoduje u człowieka utratę mowy. Osoba taka sama nie potrafi mówić, choć rozpoznaje, co się do niej mówi. Używając porównania z komputerem, można powiedzieć, że w sprzęcie, tj. mózgu, został uszkodzony moduł odpowiedzialny za artykulację mowy.

Przejdźmy teraz do programu mówienia i zapytajmy, na czym polega błąd językowy i jego usuwanie. Przykładowo, spotykamy kogoś, kto czasownik kopać odmienia następująco: „kopam”, „kopasz”, „kopa”, „kopamy”, „kopacie”, „kopają”. Błąd to częsty u małych dzieci. Ale mimo iż wadliwa to odmiana, jaka regularna! Dziecko zatem nie działa przypadkowo, ale przeprowadza systematyczną operację. Jednak operacja ta jest wadliwa. Dziecko musi zatem zmienić wzór tej operacji, musi uwzględnić trzy rzeczy: 1) że czasownik „kopać” należy do innego wzoru niż np. padam, padasz itp.; 2) nie przyjmuje końcówek: „-am”, „-asz” itd., lecz: „-ę”, „-esz” itd.; 3) końcówki prawidłowe powodują zmiękczenie końcowego (w temacie) „p” (zapisywanego „pi-”). Usuwanie tego błędu przypomina zatem bardzo poprawianie programu, a ściślej – zastępowanie w pamięci dziecka błędnej operacji programowej wersją poprawną.

Jeśli więc język, jak pisał W. Doroszewski, jest gatunkową cechą człowieka, to tym samym już u swych początków posiada budowę systemową. Myślę, że ukazane przeze mnie porównanie oraz przykłady dobrze to zilustrowały.

Ta analogia jest ważna dla ujmowania języka jako systemu. Wraz bowiem z coraz większym uświadamianiem sobie przez językoznawców systemowej budowy języka zacieśniały się związki językoznawstwa z informatyką. Po prostu to, o czym i jak zaczęli mówić językoznawcy, nie jest obce komputerowcowi.

Samo myślenie o języku jako systemie znaków rozpoczęło się właśnie wraz z dziełem F. de Saussure’a „Kurs językoznawstwa ogólnego” (wydane po śmierci autora w 1916). W ujęciu tam prezentowanym każdy język naturalny możemy podzielić na dwa podstawowe składniki: system języka oraz jego indywidualne realizacje – mówienie. I jest to oczywiste – każdy z nas ma jakiś swój styl mówienia, lecz jest on podporządkowany ogólnemu systemowi języka polskiego. Dzięki temu możemy, mimo indywidualnych różnic, porozumieć się ze sobą. Nawet gdy tworzymy coś nowego, to sięgamy po znajdujące się w systemie gramatycznym możliwości. Przykładowo, jeśli zamiast „jeździć na rowerze” ktoś wymyśli sobie nieznane jeszcze przez żaden słownik „rowerowa”, to przeprowadzi zupełnie systematyczną operację: do rzeczownika rower doda przyrostek „-ować”, znamionujący wykonywanie czynności; podobnie, jak to jest w przypadku znanych „spacer” i „spacerować”.

Język zatem to zbiór elementów, które tak a nie inaczej można ze sobą wiązać. Dziś wybieramy takie możliwości, a jutro może inne. Wzajemne powiązanie ze sobą elementów języka rozpoczyna się już na poziomie fonologicznym, przebiega przez morfologię, składnię i sięga nawet do budowy tekstów – istnieją wszakże gotowe zwroty, które jedynie powtarzamy (np. „życzę wszystkiego najlepszego”, „do siego roku”, „jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie” itp.).

Jak fonemy tworzą sieć wzajemnych relacji, pokazują te przykłady: środkowe i ustne „a” w „bak” stoi w opozycji do środkowego, lecz nosowego „ą” w „bąk”, tak samo i dźwięczne „d” w „dom” znacząco różni się od bezdźwięcznego „t” w „tom”. Zatem odpowiednio dobierane fonemy budują całostki większe i posiadające już znaczenie – morfemy. Same morfemy można podzielić na różne klasy, np. leksykalne oraz gramatyczne. Te pierwsze, rdzenie, są samodzielne, ale zawsze muszą zostać odpowiednio określone tymi drugimi – końcówkami, przyrostkami itp. Dalej grupujemy morfemy w odpowiednie wzory (paradygmaty) odmiany; mamy czasowniki, rzeczowniki itd., męskie, żeńskie, osobowe i nieosobowe itd. Morfemy nieodmienne (spójniki, przyimki, partykuły) nie tworzą oczywiście typów fleksyjnych, ale nie występują też w izolacji. Albo ściśle wiążą się z odmiennymi wyrazami, albo pełnią jakieś funkcje składniowe. Wszakże w zdaniu: „Mówię o języku, bowiem zostałem wezwany do odpowiedzi” nieodmienne „o” i „do” rządzą odpowiednimi formami przypadkowymi rzeczowników, a „bowiem” wprowadza zdanie podrzędne przyczynowe.

I tak, począwszy od poziomu fonologicznego, docieramy aż do zdania i samodzielnej wypowiedzi. Taka wypowiedź, będąca indywidualnym użyciem ogólnych form, wychodzi poza abstrakcyjny system. Gramatyka zatem podaje formy, wypowiedzi to już nasz wybór i nasza praca.

W każdym takim działaniu, prócz sięgania po ogólne formy językowe, przeprowadzamy również dwie bardzo istotne dla języka operacje. Np. w „Rowerzysta sunie drogą” dostosowaliśmy do siebie formy fleksyjne wyrazów, tworząc w ten sposób poprawne zdanie (a nie np. „Rowerzysta suną droga”). Ale to nie wszystko – mogliśmy wszakże ująć to zdarzenie inaczej i powiedzieć „Cyklista jedzie szosą”. Mówiąc, dobieramy więc także pasujące nam wyrazy, dokonujemy selekcji. I właśnie selekcja wraz z działaniami składniowymi, zdaniem tzw. strukturalistów, czyli ludzi patrzących systemowo na język, są podstawowymi operacjami językowymi.

De Saussure traktował system języka jako samodzielną całość. Pisał: „Język jest natomiast sam w sobie całością i zasadą klasyfikacji”. Nie określił jednak, gdzie ta całość się mieści. Odpowiadając na to pytanie, językoznawca N. Chomsky stwierdził, iż ten system można ująć jako kompetencję pozwalającą człowiekowi produkować coraz to nowe wypowiedzi. Ta kompetencja mieści się w naszych mózgach, jest zatem efektem ewolucji naszego gatunku. Wracamy tu więc do wyjściowego powiązania języka z naszym przeżyciem oraz jego (języka) definicji zaproponowanej przez W. Doroszewskiego.

Działanie tej wrodzonej nam kompetencji dobrze widać u małych dzieci. Niesamowicie szybko uczą się one tworzyć samodzielne wypowiedzi. Co ciekawsze, robią to bez nauki gramatyki! Reguły – kompetencję mają już w swoich głowach. Są więc jak samodzielny komputer, który zapamiętuje i następnie porządkuje napotkane dane, by potem produkować własne sekwencje (wypowiedzi).

Określiłem już język jako system znaków, sięgając często po analogię z komputerami. Ale wciąż nie sprecyzowałem, jak sam znak językowy funkcjonuje ani jaki jest.

Fonem nie ma znaczenia, a zatem znakiem nie jest. Dopiero morfemy, wyrazy i zdania posiadają znaczenie: „do”, „dom”, i „dymi się” mają pewną treść znaczeniową (coś nam mówią, przyimki mniej, czasowniki już dużo). W tym podziale na elementy nieznaczące i znaczące docieramy do bardzo ważnej cechy języka – jego dwuklasowości, zwanej także podwójną artykulacją – z niewielkiej liczby fonemów tworzymy ogromny zbiór elementów znaczących (morfemów, wyrazów i zdań). „Gdyby jej nie było (podwójnej artykulacji), język musiałby dysponować ogromną ilością dźwięków do nazywania każdego pojęcia osobnym dźwiękiem”- („Encyklopedia wiedzy o języku polskim”). Ta cecha jakże musi podobać się każdemu matematykowi czy informatykowi!

Fonemy budują dźwiękową stronę znaku językowego, ale sam dźwięk nic nie znaczy. Musi zostać powiązany z jakimś pojęciem, by w ten sposób coś znaczyć. Zatem znak językowy, w dużym uproszczeniu, to połączenie określonego dźwięku ze znaczeniem. To połączenie oczywiście w ramach każdego języka inaczej wygląda; w polszczyźnie grupa głosek tworząca ciąg „pies” oznacza tego ssaka, gdzie indziej słyszymy „hund”, „dog”, „canis” itd. W porównaniu do relacji, jaka zachodzi np. między dymem i ogniem, widać, iż żadne naturalne związki nie łączą dźwięków mowy ze znaczeniami. Tzw. oksymorony należą do rzadkości i ponadto w każdym języku mają nieco inną postać (por. „kukułka”, „cuckoo”, „der Kuckuck”). Mówi się zatem o tym, iż znaki językowe są konwencjonalne. Inną konwencję mają Polacy, inną Niemcy, inną Anglicy itd.

Znaki naturalne: chmura, dym, gorączka itp. powstają same z siebie. Oczywiście, traktowanie ich jako sygnały informujące o czymś wymaga obecności jakiegoś odbiorcy. Nadawcą natomiast może być i sama przyroda. W przypadku zaś mowy zawsze mamy i nadawcę, i odbiorcę. Dyktuje to wspomniany konwencjonalny charakter znaku językowego. Spotkanie nadawcy z odbiorcą tworzy sytuację komunikacyjną – ludzie porozumiewają się, mówią o czymś. Sama ta sytuacja i jej elementy składają się na podstawowe typy przekazywanych treści.

Nadawca może skupić się na sobie, wyrażać siebie. W takim wypadku treścią językowego komunikatu jest osoba mówiąca, ekspresja. Może też on skupić się na osobie odbiorcy, np. wymagać czegoś od niej. Najczęściej jednak mówimy o tym, co się dzieje wokół nas. W ten sposób język komunikuje naszą wiedzę o świecie; tym bliskim, np. „Tam stoi krzesło”, oraz tym dalszym, np. „Gwiazdy bardzo często występują w układach podwójnych”.

Jeśli teraz ktoś zapyta, co rozumiem przez układ podwójny, przedmiotem swoim uczyni sam język (inaczej – kod). Zainteresuje go bowiem znaczenie tego wyrażenia. Kiedy zaś usłyszy, że „układ podwójny” znaczy to samo, co „dwie gwiazdy krążące wokół siebie”, wtedy będzie mógł odpowiednio przekształcić powyższe zdanie, np. „Bardzo często dwie gwiazdy krążą wokół siebie, tworząc układ podwójny”. Ta funkcja komunikacyjna języka, zwana metajęzykową jest bardzo ważna. Dzięki niej możemy lepiej się rozumieć, poprawić nasz słownik, wprowadzić nowe definicje itp.

Nadawca może szukać po prostu kontaktu z odbiorcą, pozdrawiając go „dzień dobry”, „witam”, „dobry wieczór” itd. Odbiorca natomiast będzie potwierdzał nawiązanie kontaktu, odpowiadając również „dzień dobry” itd. W czasie rozmowy przez telefon zwroty „tak”, „tak: zgadza się”, „słyszę” itd. także odnoszą się do samego kontaktu między rozmawiającymi. Takie zwroty niczego nie mówią o świecie, o nas, o kimś itd., lecz potwierdzają samą komunikację, łączność.

Ciekawym przypadkiem jest skupianie się mówiącego na samym kształcie swej wypowiedzi. Oto przykład: „Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,/ A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony (B. Leśmian „Dziewczyna”).

Tutaj dla nadawcy najistotniejszy jest estetyczny wymiar komunikatu, jego regularna budowa i melodia wraz z fantastyczną treścią.

Razem tych typów jest sześć: przekazujemy coś od siebie (ekspresja), chcemy wpłynąć na odbiorcę (apel), stwierdzić coś o faktach (informacja), zapytać o sam kod (funkcja metajęzykowa), podtrzymać rozmowę (nastawienie na kontakt), wreszcie stworzyć piękny tekst (sztuka słowa).

Podsumowując, można powiedzieć, że systemowy charakter języka potwierdzają: 1) jego wewnętrzna budowa (wzajemne relacje między elementami, ich klasyfikacja, dwuklasowość, wymiary paradygmatyczny oraz składniowy); 2) biologiczna geneza wiążąca go z organizmem ludzkim (zwłaszcza systemem nerwowym i jego centrum – mózgiem); 3) wreszcie jego możliwości komunikacyjne, które ściśle wynikają z samej budowy aktu komunikacyjnego i jego koniecznych składników (nadawca, odbiorca, kod – język, kontakt, otoczenie – świat, komunikat). Dziękuję.

 

Imię i nazwisko: Data:

Klasa:

 

KONSPEKT

Temat: Semantyka w języku polskim. Omów zjawisko na wybranych przykładach.

I .Literatura podmiotu:

1. Własne przykłady.

II. Literatura przedmiotu:

1.Encyklopedia wiedzy o języku polskim, pod red. S. Urbańczyka, Wrocław 1978, hasła: Otwartość sytemu językowego, Podwójna artykulacja języka.

2.De Saussure, F. Kurs językoznawstwa ogólnego, przekład K. Kasprzyk, Warszawa 2002, rozdział Przedmiot językoznawstwa.

3.Jakobson, R. Znak i system języka. Glos w dyskusji, przeł. Z. Florczyk[w:] tegoż: W poszukiwaniu istoty języka. Wybór pism, wybór, redakcja naukowa i wstęp M. R. Mayenowa, Warszawa 1989.

4. Janowska, A; Niewiara, A. Szkolny słownik terminów gramatycznych, Katowice 2001, hasła: 5.Językoznawstwo strukturalne, System językowy, Znak, Znak językowy.

 

III. Ramowy plan wypowiedzi:

1)Określenie problemu:

*„język jest jedną z form zachowania się człowieka w środowisku i ta właśnie forma stanowi gatunkową cechę człowieka, wyróżniającą go spośród innych istot żyjących”;

2)Kolejność prezentowanych argumentów (treści):

*na czym polega systemowość języka:

  • powiązanie mowy z biologią człowieka

  • błąd językowy i jego usuwanie

* myślenie o języku jako systemie znaków;

* wzajemne powiązanie ze sobą elementów języka:

  • fonemy

  • morfologia

  • składnia

  • budowa tekstów

* system języka jako samodzielna całość;

*charakter i funkcjonalność języka;

3)Wnioski:

* systemowy charakter języka potwierdzają:

  • jego wewnętrzna budowa (wzajemne relacje między elementami, ich klasyfikacja, dwuklasowość, wymiary paradygmatyczny oraz składniowy);

  • biologiczna geneza wiążąca go z organizmem ludzkim (zwłaszcza systemem nerwowym i jego centrum – mózgiem);

  • wreszcie jego możliwości komunikacyjne, które ściśle wynikają z samej budowy aktu komunikacyjnego i jego koniecznych składników (nadawca, odbiorca, kod – język, kontakt, otoczenie – świat, komunikat);

 

 

 

………………………………………………….. podpis własnoręczny