Temat: Scharakteryzuj i omów kreacyjną funkcję języka. Omów na wybranym materiale.

Zastanawiając się nad funkcją kreacyjną języka, musimy rozważyć mające prehistoryczne korzenie traktowanie przez człowieka mowy. Dla lepszej ilustracji problemu odwołam się do porównania.

Wszyscy pamiętamy scenę z „Hamleta”, w której główny bohater zapytany, co czyta, odpowiada „Słowa, słowa, słowa…”. Wyraża on zatem bezradność ludzkich słów wobec tego, jaki jest świat. Są one czymś ulotnym i bezsilnym. Jeśli teraz będziemy chcieli przejść do funkcji magicznej języka, to znajdziemy się dokładnie po przeciwnej stronie stanowiska Hamleta.

W „Encyklopedii wiedzy o języku polskim magia językowa zdefiniowana została jako posługiwanie się wyrażeniami języka w przekonaniu, że za ich pomocą oddziałuje się w sposób magiczny na zjawiska rzeczywistości. U podstawy takiego posługiwania się językiem leży identyfikowanie przez mówiących wyrazów z rzeczami przez nie oznaczanymi, języka z rzeczywistością”. Słowa zatem w przekonaniu takiego „Antyhamleta” nie są ani bezsilne, ani ulotne. Wobec tego trzeba uważać na słowa i „nie wywoływać wilka z lasu”, żeby odwołać się do przysłowia ściśle związanego z tą wizją języka.

Najpełniejszy przejaw magii językowej odnajdujemy w zjawisku określanym przez językoznawców mianem „tabu językowego”. Historia wyrazu „tabu” warta jest zatrzymania się. „Wyraz tabu – pisze A. Dąbrowska – jest pochodzenia polinezyjskiego. Po raz pierwszy wprowadził go – na zasadzie cytatu – do języka europejskiego (angielskiego) kapitan James Cook pod koniec XVIII wieku. Słynny odkrywca, który tragiczną śmierć poniósł właśnie z powodu tabu, pisał o nim m.in.: tabu posiada wiele znaczeń. Ludzkie ofiary są nazywane „tangota tabu” i także kiedy czegoś nie wolno dotykać bądź robić, oni nazywają to tabu”.

Sam wyraz został zatem zapożyczony. Lecz całe zjawisko, choć nam może wydawać się egzotyczne, oddaje również relacje zachodzące w języku polskim. Mowa bowiem nie stanowi zupełnie neutralnego narzędzia jak młotek czy wiertarka, które możemy traktować jako coś zewnętrznego wobec nas. Słowem można wszakże zranić, urazić, zerwać stosunki dyplomatyczne, wywołać wojnę lub – z milszych rzeczy – nadać komuś imię. Istnieje również sfera zjawisk, o których „nie wypada mówić” czy też „nazywać po imieniu”. Magia językowa, jakkolwiek wiąże się z charakterystycznym dla pierwotnej umysłowości utożsamianiem nazwy z rzeczą, to funkcjonuje i we współczesnej mowie jako wszelkiego rodzaju próby mówienia nie wprost, unikania pewnych słów i zarazem spraw.

Możemy ogólnie mówić o funkcji magicznej języka, analizując różnorodne zjawiska, lub też podzielić analizowany materiał na dokumentujący tabu językowe, używanie zaklęć, nowomowy oraz ukazujący traktowanie jakiegoś języka etnicznego jako czegoś neutralnego. To ostatnie zjawisko można nazwać językową ksenofobią. Mój przegląd zacznę od niego, bowiem nie tyle związane jest z jakimś jednym językiem, ile zakłada porównywanie mowy ojczystej do innych języków bądź języka.

Ksenofobia językowa. Każdy z nas zapewne, zetknąwszy się z obcym językiem, odniósł wrażenie, iż wyrażenia takiej mowy brzmią jakoś mniej „naturalnie”, czasami nawet nieładnie bądź zabawnie w porównaniu z naszą mową. Trafnie analizuje to zachowanie Bogdan Walczak: „Niczym innym jak przejawem magii językowej jest częste jeszcze przekonanie o „prawdziwości”, „naturalności”, „normalności” własnego języka ojczystego, a „dziwaczności” i „nienaturalności” wszystkich innych (…). Jest to naturalna konsekwencja utożsamiania nazwy i rzeczy: skoro nazwa jest nierozerwalnie, organicznie związana z rzeczą, każda rzecz może mieć tylko jedną prawdziwą nazwę – i jest nią oczywiście nazwa ojczysta”.

Musimy jednak wiedzieć, że żaden język nie jest naturalny w takim sensie, jak naturalne są organizmy, kod DNA czy też planety. Śladem w języku polskim takich reakcji jest rzeczownik „Niemiec” (i wszystkie od niego pochodne). Nasi przodkowie nazwali swych zachodnich sąsiadów Niemcami na zasadzie przeciwieństwa do ludzi mówiących Wyraz ten został bowiem utworzony od przymiotnika „niemy” za pomocą końcówki -ec jak to mamy w „mędrzec” od „mądry”, „ślepiec” od „ślepy”, „starzec” od „stary” itd. Stanowi on zatem synonim do współcześnie używanego przymiotnika „niemowa”.

Na podobnych zasadach funkcjonuje przekonanie, które i dzisiaj często można usłyszeć, że brzmienie języka czeskiego jest zabawne. Co ciekawe, spotkałem kiedyś na nartach Czecha, który dokładnie to samo twierdził o języku polskim.

Od tych związków pomiędzy różnymi językami przejdźmy teraz do relacji wewnątrz- językowych.

Tabu językowe. We współczesnym językoznawstwie tabu językowe najczęściej łączy się z wyrażeniami oznaczającymi procesy trawienne, związanymi z seksualnością człowieka, odnoszące się do rzeczy budzących strach. Może być ono także wyrazem szacunku wobec czegoś, uważanego za świętość. Przykładowo, w języku polskim nienadawane jest dzieciom imię „Jezus” oraz istnieje rozróżnienie między świecką „Marią” a świętą „Maryją”. Utrzymanie dwóch form – archaicznej dla Matki Bożej oraz współczesnej dla imienia żeńskiego – stanowi wyrazisty przejaw istnienia w polszczyźnie pewnych sakralnych rejonów.

Przejawami językowego tabu, umotywowanymi tym razem nie wyrażaniem szacunku, lecz lękiem, są m.in. różne epitety nadawane diabłu oraz rzeczownik „niedźwiedź”. Jak pisze B. Walczak: „Jeszcze bardziej niż dzikich zwierząt przodkowie nasi bali się wszelkich sil nieczystych. Toteż unikano wypowiadania nazwy „diabeł”, na skutek czego pojawiło się mnóstwo określeń eufemistycznych w rodzaju „on”, „zły”, „kusy” itp., których bogactwo do naszych czasów przechowały gwary ludowe. Nawet dziś jeszcze mówimy nieraz „do diaska!”, choć rzadko zdajemy sobie sprawę, że to po prostu złagodzona, eufemistyczna forma przekleństwa „do diabła!””.

Natomiast jeśli chodzi o najgroźniejszego ssaka naszych lasów, to – aby użyciem prawdziwej nazwy nie wywołać go z lasu – ukuto właśnie złożenie „niedźwiedź”, pochodzące jeszcze od prasłowiańskiego „medu-jed”, czyli „miodojad”.

Przejdźmy teraz do przykładów związanych z określaniem ludzkiej fizjologii oraz seksualności. Nie można jednak traktować tutaj językowego tabu jako wyrazu zakłamania czy też hipokryzji. Raczej mamy tutaj do czynienia z względami natury estetycznej oraz z żywiołem językowej gry. Sięgniemy do wyrażeń funkcjonujących w mowie potocznej, która nie stroni od dosadności i bezpośredniego ujmowania rzeczy. Jednak i tam dostrzegamy pewne uniki i zarazem przekorną grę słowną (opieram się tu na danych ze „Słownika polszczyzny potocznej” J. Anusiewicza i J. Skawińskiego).

Frazeologizm „Ciotka do mnie przyjechała” wcale nie oznacza odwiedzin krewnej, lecz dostanie miesiączki. Podobnie rzeczownik „posiedzenie” – jeśli ktoś „idzie na dłuższe posiedzenie”, nie wychodząc zarazem z domu, to wszystkim wiadomo, iż chodzi o czynność fizjologiczną. Mamy w tych przykładach ominięcie tematu za pomocą eufemistycznych oraz nieco żartobliwych wyrażeń. Można tu mówić o swoistej estetyzacji rzeczy niezbyt ładnych.

W podobnej atmosferze, choć już z większym naciskiem na unikanie wstydliwych bądź trudnych kwestii, funkcjonują: frazy „Skoczyć na bok”, „Przyprawić komuś rogi”, zwrot „Sprawy damsko-męskie”. Relacje między kobietami i mężczyznami są nader skomplikowane, stąd często mówimy „sprawy damsko-męskie”, by przejść do innego tematu.

Jak widzieli Państwo w przytoczonych przeze mnie przykładach tabu językowe najczęściej przejawia się w używaniu eufemizmów. Należy jednak pamiętać, że tabu językowe stanowi pojęcie szersze od eufemizmu. Można wszakże w ogóle jakiegoś pojęcia nie używać, starać się zupełnie zapomnieć o jakimś zjawisku. Stąd formą tabu, prócz eufemizmów, są także przemilczenia. Takie przemilczenia są oczywiście czasowe. Ich najpełniejszym przejawem, odkrywanym oczywiście po latach są tzw. białe plamy w historii. Sam termin „białe plamy” stanowi właśnie językowe świadectwo takich przemilczeń.

Wróćmy do eufemizmów. Ich pojawianie się narasta wraz z tym, jak krąg odbiorców naszych komunikatów staje się coraz mniej z nami związany. Nie znając drugiej osoby dobrze, musimy być w mowie subtelni. Zjawisko to łatwo ukazać na przykładzie poezji.

Sztuka słowa jest wszakże i sztuką aluzji, mówienia nie wprost. Przeczytajmy odpowiedni fragment „Do dziewki” Jana Kochanowskiego: „Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa,/ Serceć jeszcze niestare, chocia broda siwa; /Choć u mnie broda siwa, jeszczem niezganiony/ Czosnek ma głowę białą, a ogon zielony/…/Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: kot im starszy,/ Tym, pospolicie mówią, ogon jego twarszy;/ I dąb, choć mieścy przeschnie, choć list na nim płowy, /Przedsię stoi potężnie, bo ma korzeń zdrowy.”

Gdyby poeta nazwał rzecz wprost, nie rozwijając obrazowych aluzji zbudowanych na zasadzie złożonych eufemizmów-porównań, to tym samym jego zachowanie językowe przestałoby być poetyckie, a byłoby wypowiedzią zwykłego użytkownika niewartą zainteresowania. Język artystyczny wszakże dowodzi, iż funkcjonowanie językowego tabu wraz z eufemistycznymi możliwościami mowy stanowi źródło inwencji oraz estetycznej zabawy.

Zaklęcia. Przeświadczenie o rzeczywistych skutkach mowy przetrwało również w funkcjonujących do dnia dzisiejszego przekleństwach, zaklęciach, wreszcie formułach liturgicznych. Samo słowo „przekleństwo” wiąże się z czynnością przeklinania kogoś lub czegoś, rzucaniem klątwy, czyli zaklęcia mającego ugodzić w adresata. I współcześnie używane „A niech to wszyscy diabli”, „Cholera” – skrócona wersja frazy „A niech to cholera!”, „Pal cię licho!” (to już z odcieniem pobłażania) mają swoje korzenie w praktykach rzucania uroku. Co ciekawe z pozycji językowej magii, spora ilość ludzi przeklinających jest zdania, iż „przekleństwa sprawiają ulgę”. Zatem z wielkiego kiedyś – zwłaszcza w gwarach ludowych – repertuaru zaklęć współcześnie wybraliśmy raczej przekleństwa. Niezbyt estetyczny to wybór.

Przeciwstawne do przekleństw są prośby o pomyślność i wezwania, które znajdujemy w gatunku modlitwy, blisko spokrewnionym z magicznym traktowaniem języka. W modlitwie „Ojcze nasz” mamy: „Święć się imię Twoje” – wyraz uwielbienia i zarazem uświęcenia wypowiadanymi słowami; „Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi” stanowi przykład życzeń, które mają się spełnić; „Przyjdź królestwo Twoje” stanowi wezwanie. Znajdujemy zatem tu relikty magii językowej, ujęcia mowy jako czynności aktywnie ingerującej w świat. Stąd też istnieją modlitwy o pokój, za chorych i cierpiących itd.

Nowomowa. Modlitwa, będąc prośbą czy uwielbieniem, nie powinna zawierać jakichś ukrytych treści czy intencji. Tu leży podstawowa różnica pomiędzy nią a tajemnymi zaklęciami oraz podobną do zaklęć nowomową. Operujący nowomową nie nazywa po prostu rzeczywistości, lecz swoimi wypowiedziami „czaruje” ją. Najpełniejszym wyrazem nowomowy jest slogan. Przypomina on formą gramatyczną zdanie oznajmujące, jednak niczego tak naprawdę nie oznajmia. Nie mówi o świecie, ale usiłuje go kształtować. Weźmy przykład: „Partia to stos pacierzowy klasy robotniczej.” Zastosowanie zamiast orzeczenia zaimka „to” ma wzmocnić oczywistość tego niby-zdania. Slogany właściwie nie tyle „mówią coś”, ile „wmawiają”. Współcześnie interesującym przypadkiem jest zastąpienie nazwy oceny „miernej” na „dopuszczającą”. To ostatnie określenie brzmi ładniej, ale nazywa to samo zjawisko. Lepiej zatem nie „dopuszczać” do mierności, nawet w zmienionym „opakowaniu”.

Podsumowując, człowiek używający języka w sposób magiczny jest przeświadczony, że wypowiadane przez niego słowa zmieniają rzeczywistość. Dziękuję.

 

Imię i nazwisko: Data:

Klasa:

 

KONSPEKT

Temat: Scharakteryzuj i omów kreacyjną funkcję języka. Omów na wybranym materiale.

I .Literatura podmiotu:

1. Własne przykłady.

 

II. Literatura przedmiotu:

1.Dąbrowska, A. Eufemizmy współczesnego języka polskiego, Wrocław 1993.

2.Encyklopedia wiedzy o języku polskim, praca zbiorowa pod red. S. Urbańczyka, Warszawa 1978, hasła: Tabu językowe, Magia językowa.

3.Głowiński, M. Nowomowa[w:] Encyklopedia kultury polskiej XX wieku, tom 2 pod red. J. Bart-mińskiego, Wrocław 1993.

4.Walczak, B. Magia językowa dawniej a dziś[w:] Język zwierciadłem kultury, czyli nasza codzienna polszczyzna, praca zbiorowa pod red. H. Zgólkowej, Poznań 1988.

 

III. Ramowy plan wypowiedzi:

1)Określenie problemu:

* słowo ma ogromną moc w kreowaniu i wpływie na rzeczywistość;

*Wyjaśnienie pojęcia „magia językowa”;

2)Kolejność prezentowanych argumentów (treści): przejawy magii językowej:

*ogólne wprowadzenie;

*ksenofobia językowa;

*tabu językowe;

* zaklęcia;

*nowomowa;

3)Wnioski:

*Człowiek używający języka w sposób magiczny jest przeświadczony, że wypowiadane przez niego słowa zmieniają rzeczywistość;

 

IV. Materiały pomocnicze:

*….

 

 

 

 

 

………………………………………………….. podpis własnoręczny