Temat: Obrazy stolicy w literaturze. Porównaj różne realizacje tego motywu w literaturze XIX wieku.
Pisząc o Warszawie widzianej oczyma pozytywistów, mimo stosunkowo niedużego dystansu czasowego, dokonujemy wyprawy wręcz archeologicznej. Na podstawie bowiem zapisów staramy się dotrzeć do charakteru i wyglądu miasta, z którym ciągłość fizyczna została przerwana przez całkowite prawie zrujnowanie podczas II wojny. Z dawnej stolicy, dla której wyglądu i atmosfery druga połowa XIX wieku miała fundamentalne znaczenie, pozostał właściwie tylko mit. W pełni wyraża go następujący fragment z Kwiatów polskich” J. Tuwima: „A polski bez jak „pachniał w maju W Alejach i w Ogrodzie Saskim, W koszach na rogu i w tramwaju, Gdy z Bielan wracał lud warszawski!”.
W tym cytacie żadne słowo nie jest neutralne, podkreśla to jego wykrzyknikowy charakter oraz urwane porównanie – wszakże nie zostaje dopowiedziane wprost, jak ów bez pachniał. Takie porównanie bez drugiego członu określającego (np. pachniał – jak – słodko, mocno etc.) podkreśla brak słów wobec tego minionego zjawiska. Początkowy spójnik a pełni tu zresztą funkcje wykrzyknienia „ach”. Sięgając zatem po pozytywistyczny obraz Warszawy, z jednej strony wykonujemy prace archeologa, z drugiej natomiast docieramy do korzeni mitu. Polegając bowiem na trzeźwym spojrzeniu B. Prusa, E. Orzeszkowej czy H. Sienkiewicza, możemy zapytać, czy miasto, w którym swe dzieciństwo bądź wiek młodzieńczy spędzili przyszli twórcy owego mitu Warszawy (np. ur. w 1895 warszawianin A. Słonimski, J. Tuwim od 1916 r. w stolicy), w pełni zasługiwało na takie ujecie.
Możemy zatem określić tę pracę jako podróż po pierwsze sentymentalną – z racji przywoływania tego, co bezpowrotnie utracone, a po drugie krytyczną – z powodu pozytywistycznej perspektywy. Złożoność tej wyprawy w przeszłość spowodowana jest zatem samym historycznie ukształtowanym charakterem tego miejsca, jego „genius loci”, swoistą i zarazem skomplikowaną atmosferą. Rekonstrukcję przeprowadzę w dwóch ujęciach: z daleka oraz z bliska.
Perspektywa z daleka. Już w latach 70-tych populacja Warszawy była wysoka (700 rys.). Miasto stawało się coraz bardziej ciasne. Powodowały to liczne fortyfikacje zbudowane przez Rosjan. Jeśli chodzi o infrastrukturę rozwijana była kanalizacja, wodociągi, transport. Zainteresowanie co światlejszych obywateli budową nowoczesnego miasta, która, co potwierdza J. Kębłowski, ruszyła pełną parą w XIX w., szczególnie widoczne jest w przymykaniu oka na obecność zaborców. Dobrym przykładem może być znowu Bolesław Prus, który w „Lalce” umieszcza Kolumnę Zygmunta oraz pomnik Kopernika, całkowicie pomijając pomnik Paskiewicza, odpowiedzialnego za rzeź Pragi. Pisarz ten nazywa pilnujących porządku rosyjskich żołnierzy po prostu policjantami. Stolica interesuje pozytywistów jako organizm społeczno-gospodarczy, a nie symbol Polski czy polskości. Stąd szczególnie skupiali się na społeczności miasta.
Nie była ona jednolita. W wielkiej aglomeracji żyje mieszczaństwo wszelakiego rodzaju: studenci, inteligencja, plebs, Żydzi i arystokracja. Stopniowo kształtuje się miejska inteligencja, jako kadra kierownicza (np. inżynier Iwaszkiewicz) oraz burżuazja kupiecka (Wokulski) i przemysłowa. Arystokracja pozostawała środowiskiem zamkniętym, jednak nie do końca. I nie chodzi tu tylko o sprzedawanie herbów za posagi. Zbliżanie się do siebie rodowych i burżuazji obrazuje architektura i topografia ówczesnej stolicy. Otóż w Warszawie nie budowano raczej willi z dużymi ogrodami wokół. Rezydencjami były zatem okazalsze kamienice. Ważny był tu wspomniany brak miejsca. Ale była i druga przyczyna – kamienica wszakże zawsze mogła służyć jako źródło dochodów. Przypomnę tylko Państwu walkę baronowej Krzeszowskiej o kamienicę Łęckiego. Stąd, kiedy burżuazja zaczęła stawiać swoje przynoszące dochody rezydencje, niczym one nie różniły się od tych arystokratycznych. Ponadto jedni i drudzy mieszkali głównie przy Alejach Ujazdowskich, stanowiły one lepszą dzielnicę. Dla kontrastu, w Łodzi było inaczej. Modne były pałacyki z ogrodami. Budowano je w mieście samym, co ważniejsze, w mieście nowym i należącym tylko do nowych ludzi („homo novus” to po łac. nowobogacki).
Wzajemne relacje między arystokracją, burżuazja (także i kadrą kierowniczą w zakładach) oraz miejską inteligencją w ówczesnej Warszawie dobrze zostały zobrazowane w „Dwóch drogach” H. Sienkiewicza. Maszko, inteligent i adwokat pomagający Złotopolskiemu w interesach, sam sobie przy tym toruje drogę do kolejnych sukcesów w pracy. Jednak mimo swego sprytu i inteligencji jak i wykształceniu nie zostaje w pełni zaakceptowany przez Złotopolskiego. Ten ostatni wraz z Rossowskim naśmiewa się z klasowo gorszego od siebie doradcy, ba, nawet poucza go dla kpiny, jak należy się witać i wymawiać angielskie stówka tak, aby brzmiały one dość angielsko i odpowiednio arystokraty. W przypadku stosunku rodowych do ludzi związanych z przemysłem, oczywiście tych na wysokich stanowiskach, było ono podobnież lekceważące. Kiedy to inżynier Iwaszkiewicz (dyrektor huty!) okazuje się rywalem Złotopolskiego w miłości do panny Bujnickiej, zdaje się być bez szans. Późniejsze inżyniera zwycięstwo było m. in. spowodowane klapą majątkową Złotopolskiego. Kiedy zestawimy to z „Lalką”, wtedy losy miłości Wokulskiego do Izabeli można określić jako pewną średnią. Dobrze ten rozdział społeczny opisuje fikcyjny Japończyk z kroniki B. Prusa: „Mieszańcy tego kraju dzielą się na trzy kasty: Polaków, Żydów, dobrze urodzonych. Polacy tworzą pracujące społeczeństwo; Żydzi, kasta najstarożytniejsza (…) jako znający się na sposobach ciągnięcia zysku z ludzkiego inwentarza są hodowcami pospólstwa. (…) Panują też trzy mowy: polska, którą mówi pospólstwo, francuska, której używają dobrze urodzeni, i najpiękniejsza – żydowska. Urodzeni odzywają się niekiedy dość gładką polszczyzną, szczególnie wówczas, gdy chodzi o zjednanie pospólstwa; lecz między sobą rozmawiają tylko po francusku, a nawet wysyłają po francusku zaproszenia na bale wydawane”.„(…) W rezultacie w ciągu ostatniego tygodnia poznałem kraj najosobliwszy pod słońcem. Kraj bez języka, kraj, w którym ludzie są tak idealni, że aby nie myśleć o rzeczach brzydkich, mieszkają w śmieciach. Kraj, którego najmilszym bóstwem jest Kar-naw-ał, a najważniejszym zajęciem jest taniec”.
Jakkolwiek stolica się rozwijała, to bardzo dużo było jeszcze do zrobienie. Zwłaszcza w umysłach samych mieszkańców. A ta poprawa odnosi się także i do warstw biedniejszych. Rozwijające się miasto wymagało bowiem od swych mieszkańców coraz lepszego przygotowania zawodowego. Obrazuje to los Marty, warszawskiej wdowy. Jako była ona ziemianina umiała ona różne rzeczy, np. grać na fortepianie, czy też szyć, znała francuski, jednak nie w stopniu doskonałym. W ówczesnej Warszawie kobiecie nie dawało to wielkich szans. Mężczyźni, nawet ci mniej wykształceni, zawsze byli preferowani. Jak czytamy: „Tak, pani, i innych przedmiotów także, jak na przykład jeografii, historii powszechnej, historii literatury polskiej… Uczyłam się kiedyś wszystkiego (…). Na nic by się to pani nie przydało -przerwała Żmińska. Jak to, pani? Tak, bo ani ja, ani żadna z właścicielek biur informacyjnych nie mogłybyśmy sumiennie przyrzekać pani lekcji wspomnianych przez panią nauk… Marta szeroko otwartymi oczami spoglądała na mówiącą kobietę, ta po krótkiej chwili przestanku dodała: „- Ponieważ zajmują się nimi wyłącznie prawie mężczyźni./-Mężczyźni – wyjąkała Marta – dlaczego wyłącznie mężczyźni?/Żemińska podniosła na młodą kobietę oczy, które mówiły znowu:/„Skądże przybywasz?” Głośno zaś rzekła:/-Dlatego zapewne, że mężczyźni są mężczyznami”. Jedyne zajęcie w Warszawie, w którym konkurencja męska nie występowała i które to zajęcie mogło też być udziałem bohaterki powieści Orzeszkowej, to niestety prostytucja.
Po przedstawieniu pozytywistycznej Warszawy z daleka czas przyjrzeć się bliżej jej wybranym dzielnicom. Perspektywa z bliska – spacer po Warszawie. Na nasz krótki spacer po dawnej stolicy wybraliśmy następujące dzielnice wraz z ulicami: Powiśle, Park Łazienkowski, Krakowskie Przedmieście, Bielany i Nowy Świat. Warszawa całym swym ogromem zsuwała się ku Wiśle. B. Prus, chcąc pokazać czytelnikowi życie nędzarzy, prowadzi Wokulskiego poprzez ulicę Karową – „rynsztok zaciśnięty odwiecznymi murami”, w głąb dzielnicy ubóstwa, czyli Powiśla. Zostaje ono porównane do „płata ziemi nadrzecznej zasypanego śmieciem z całego miasta”. Idźmy dalej: „To chory kąt, dziki kąt”, stwierdza bohater, patrząc na jednopiętrowe domy o zabarwieniu czekoladowym i jasnożółtym, ciemnozielonym i pomarańczowym. Puste place otaczały białe lub czarne parkany, skąd gdzieniegdzie wyłaniała się kilkupiętrowa kamienica „jak sosna, która ocalała z wyciętego lasu, przestraszona własną samotnością. Zaglądając do mieszkań, widzimy szafy bez drzwi, krzesła na trzech nogach, kanapy z powydzieranymi siedzeniami, zegary o jednej wskazówce, z porozbijanymi cyferblatami”. Mieszkańcy tej dzielnicy to rzemieślnicy, „którzy trudnią się tylko lataniem starej odzieży, przekupki, których całym majątkiem jest jedynie kosz zeschłych ciastek”, mizerne dzieci i niezwykle brudne kobiety. Po dotarciu do brzegu rzeki Wisły niejeden z nas by się zdumiał tak jak i Wokulski. „Na kilkumorgowej przestrzeni wznosił się tu pagórek najobrzydliwszych śmieci, cuchnących, nieomal ruszających się pod słońcem a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody, którą piła Warszawa”. Ten opis chorej i brudnej Warszawy potwierdzony zostaje również i w „Kronikach”: „W ostatnich czasach w celu poprawienia warunków higienicznych miasta, wzięto się do budowy kanalizacji. Dzieło to nie jest jeszcze ukończone i istnieje dopiero kanał główny, nazywający się – Wisła, skąd mieszkańcy czerpią wodę dopicia”. Widok ten mógł wyzwolić u pozytywistów tylko jedno – pragnienie jak najszybszej poprawy istniejących warunków. Potwierdza to i postawa Wokulskiego, i jego twórcy – B. Prusa, który w swych „Kronikach” stara się pokazać kierunek poprawy.
Po tych drastycznych widokach przejdźmy do czegoś przyjemniejszego. Udamy się do Parku Łazienkowskiego. Tak jak i dziś, przylegał do Ogrodu Botanicznego. Ten śliczny, pełen wdzięku pałac królewski „odbijający się” w wodach osaczających go kanałów, teatr letni wzniesiony na wyspie śród wody z amfiteatrem na wzór starożytnych zbudowanym, przepyszna Pomarańczarnia, most z konnym pomnikiem Jana Sobieskiego, pełne pamiątek i dzieł sztuki sale pałacu – oto główniejsze ozdoby tego parku, bogatego w okazałe drzewa, cieniste aleje, wodę i trawniki. Z racji wymienionych zalet miejsce to było często odwiedzane przez arystokratycznych bądź zamożniejszych obywateli stolicy. Bywał tam też i Wokulski, głównie po to, by ujrzeć Izabelę. Udajmy się wiec za nim: „Przyszedł nad staw i obojętnie przypatrywał się czółnom i łabędziom. Potem skręcił w aleję ku Pomarańczami, na której byli wtedy oboje, i powiedział sobie, że…zje śniadanie z apetytem”. Ale ten piękny park nocą bywał niebezpieczny. Wszyscy pamiętamy scenę, kiedy to zrozpaczonego nieszczęśliwą miłością Wokulskiego zaczepia dwóch opryszków.
Ważnym miejscem na mapie pozytywistycznej Warszawy było Krakowskie Przedmieście. To tutaj właśnie mieściły się luksusowe sklepy. Był wśród nich i ten uwieczniony w „Lalce”- „pięć okien frontu, dwa magazyny, siedmiu subiektów i szwajcar we drzwiach”. Jak przystało na ulicę pełną sklepów była ona z reguły zatłoczona. Na obu końcach Krakowskiego Przedmieścia wznoszą się dwa pomniki. Z jednej strony to pomnik króla Zygmunta, z drugiej strony Kopernik zwrócony tyłem do pałacu Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Co potwierdza L. Grzeniewski, pomnik ten widział ze swego mieszkania słynny kupiec galanteryjny.
Z Krakowskiego Przedmieścia szybko przenieśmy się do Bielan. W XIX stuleciu miejsce to zachowało jeszcze funkcję placu do pojedynkowania się:„ W lasku bielańskim baron i trzej jego towarzysze znaleźli już partię przeciwną i dwoma grupami udali się w gęstwinę tuż nad brzegiem Wisły. Doktor Szuman był zirytowany, Rzecki sztywny, Wokulski posępny. Baron, gładząc swój rzadki zarost, przypatrywał mu się z uwagą (…). Na tle odgłosów spokojnego szczęścia natury dziwnie odbijało się szczękanie stempli w pistoletach”.
Warto przypomnieć, że sto lat przed nimi, w tymże samym lasku, pojedynkowali się Branicki z Casanovą. Dziś już podobnych obrazków nie zobaczymy, życie stolicy stało się mniej teatralne.
Naszą wycieczkę zakończmy na Nowym Świecie. Ulicę tę można uznać za świat typowych warszawskich kamienic. Jeśli spojrzeć na znane obrazy W. Podkowińskiego „Ulica Nowy Świat w Warszawie w lecie” oraz „Ulica Nowy Świat zimą”, to zobaczymy po obu stronach jezdni rzędy takich właśnie budowli. Prus czy Orzeszkowa jako realiści dają szczegółowe opisy budynków mieszkalnych stolicy. Często były one żółtej barwy – „to chyba najżółciejsze miasto pod słońcem”, trzypiętrowe, z zamkniętymi podwórzami oraz z pomieszczeniami gospodarczymi na dole. Marta mieszkała m. in. w kamienicy z pralnią. Gekawostką były (kamienica Łęckiego) „krajobrazy na ścianach. Było tam tyle wzgórz, lasów, skat i potoków, że mieszkańcy domu śmiało mogli nie wyjeżdżać na letnie mieszkania”. Jeśli wejdziemy na poddasze, to odnajdziemy fenomen dzisiaj już prawie że mityczny. Ta część kamienicy zamieszkiwana była przez artystyczną bohemę bądź studentów -jak w „Lalce”.
Poznaliśmy zatem tamtą dawną i zaginioną Warszawę. Patrzyliśmy oczyma pozytywistów, a ci widzieli stolicę jako miejsce wielu zadań. Do końca XIX wieku też wiele uczyniono, może z ich natchnienia. Mityzacja natomiast to wynik historycznego nieszczęścia. Dziękuję.
Imię i nazwisko: Data:
Klasa:
Pesel:
KONSPEKT
Temat: Obrazy stolicy w literaturze. Porównaj różne realizacje tego motywu w literaturze XIX wieku.
I .Literatura podmiotu:
1. Orzeszkowa, Eliza. Nad Niemnem. Kraków: Zielona Sowa, 2004.
2. Prus, B. Lalka. Warszawa: Orkla Press Polska sp. z o.o. , 2006.
3. Sienkiewicz, H. Dwie drogi. Warszawa: Wydawnictwo Iskry,2000.
4. Tuwim, J. Kwiaty polskie [w:] tegoż, Poezje. Wrocław: Wydawnictwo Siedmioróg, 2003.
II. Literatura przedmiotu:
1.Godlewski, S i in. Śladami Wokulskiego. Przewodnich literacki po warszawskich realiach „Lalki”. Warszawa: Prószyński i S-ka Wydawnictwo, 2005.
2. Grzeniewski, L. B. Warszawa w „Lalce” Prusa. Warszawa: Prószyński i S-ka Wydawnictwo, 2003.
3. Kaczmarczyk, M. Encyklopedia szkolna. Kraków: Wydawnictwo ”GREG”,2008.
4. Krzyżanowski, J. Kultura czasów pozytywizmu [w:] tegoż, Dzieje literatury polskiej. Warszawa: Świat książki, 2004.
5.Makowiecka, M. Przewodnik po epokach: od romantyzmu do współczesności. Wyd.2. Warszawa : Świat Książki, 2006.
6. Zawadzki, A. Epoki literackie. Bielsko-Biała: „ Wydawnictwo PARK Sp. z o.o.”, 2007.
III. Ramowy plan wypowiedzi:
1)Określenie problemu:
* z dawnej stolicy, dla której wyglądu i atmosfery druga połowa XIX wieku miała fundamentalne znaczenie, pozostał właściwie tylko mit;
2)Kolejność prezentowanych argumentów (treści): Warszawa w dwóch wymiarach:
* perspektywa z daleka ( „Lalka”, „Dwie drogi”, „Nad Niemnem”):
gwałtowny rozwój miasta;
stolica ukazana jako organizm społeczno-gospodarczy, a nie symbol Polski czy polskości;
niejednolita społeczność miasta;
podziały klasowe;
sytuacja samotnych kobiet;
*perspektywa z bliska- spacer po Warszawie( „Lalka”):
Powiśle- jako dzielnica ubóstwa;
Park Łazienkowski-jako pełen wdzięku pałac królewski „odbijający się” w wodach osaczających go kanałów;
Krakowskie Przedmieście- jako ważne miejscem na mapie pozytywistycznej Warszawy; dzielnica luksusowych sklepów;
Bielany- jako plac do pojedynkowania się;
Nowy Świat- jako świat typowych warszawskich kamienic;
3)Wnioski:
*poznaliśmy zatem tamtą dawną i zaginioną Warszawę; Patrzyliśmy oczyma pozytywistów, a ci widzieli stolicę jako miejsce wielu zadań; do końca XIX wieku też wiele uczyniono, może z ich natchnienia. Mityzacja natomiast to wynik historycznego nieszczęścia;
IV. Materiały pomocnicze:
*karta z cytatami;
* reprodukcje obrazów W. Podkowińskiego: „Ulica Nowy Świat w Warszawie w lecie” oraz „Ulica Nowy Świat zimą”;
………………………………………………….. podpis własnoręczny